Porwania samolotów, ataki terrorystyczne, katastrofy, setki zabitych - te przerażające i tragiczne informacje pojawiają się ostatnio w światowych mediach nadzwyczaj często. W kontekście tych wydarzeń sprawdzamy czy samoloty używane przez prezydentów, premierów i innych VIP-ów w praktyce są bezpieczniejsze i mniej narażone na zamachy terrorystyczne niż te, którymi podróżują zwykli śmiertelnicy.

Wielka Brytania

Mniej więcej w czasie, gdy nad Morzem Czarnym rozgrywała się tragedia maszyny syberyjskich linii lotniczych, samolot z brytyjskim premierem leciał z Londynu do Moskwy. Tony Blair podróżuje zazwyczaj na pokładzie maszyny Królewskich Sił Powietrznych (RAF). Ma tam do swojej dyspozycji najnowocześniejsze systemy komunikacyjne i może być informowany o wszystkim, zarówno co dzieje się w jego własnym kraju, jak i na świecie. Obecny kryzys zmusza jednak obstawę premiera do podejmowania szczególnych środków bezpieczeństwa. Na przykład przedstawiciel biura na Downing Street (siedziba premiera) zaapelował do mediów, by przynajmniej w tym trudnym okresie nie informowały o trasach podróży międzynarodowych brytyjskiego premiera. Z pewnością samolot, którym lata Blair jest bezpieczny, ale im mniej ludzi wie o szczegółach jego tras, tym lepiej.

Włochy

We Włoszech zarówno premier jak i prezydent Republiki latają samolotami należącymi do wojsk lotniczych. Miliarder Silvio Berlusconi zanim został premierem, latał swoimi prywatnymi samolotami, ale funkcja rządu wymaga szczególnej ochrony, a poza tym przysługuje mu samolot wojskowy. Prezydent ma też helikopter, który oddaje do dyspozycji Papieżowi, gdy ten przemieszcza się z Castel Gandolfo do Watykanu. Jan Paweł II nie chciał latać samolotem wojskowym, w pielgrzymki zagraniczne udaje się na pokładzie specjalnie przystosowanego samolotu Al Italii. Jest taki zwyczaj, że do Rzymu Papież wraca zwykle maszyną przewoźnika kraju, w którym gościł. Oczywiście w czasie ostatniej pielgrzymki obowiązywały szczególne środki bezpieczeństwa.

Po tragicznych wydarzeniach z 11 września we Włoszech zwiększono kontrolę i ochronę na wszystkich lotniskach - cywilnych i wojskowych. Dokładnie - bardziej niż zwykle - sprawdzane są maszyny oraz pasażerowie wchodzący na pokład. Samoloty wiozące delegacje państwowe mają oczywiście swoje lotnisko. Startują, lądują, a także stacjonują na lotnisku Ciampino - w wydzielonej, specjalnej strefie wojskowej. Osoby, które widziały amerykańską bazę lotniczą w Aviano twierdzą, że bardziej niedostępna jest ta na podrzymskim Ciampino. Trudno się do niej dostać czy nawet obserwować stojące tam samoloty. Ostatnio jest tak, że lądujących tu ważnych cudzoziemców strzegą nawet snajperzy, ale ponoć jest to robione bardziej na pokaz.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa