Rząd przyznaje, że na drogach o mniejszym znaczeniu ciągle jest źle, ale - według ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika - po ataku zimy sytuacja wraca do normy. Na trasach krajowych nieprzejezdne są tylko trzy odcinki. Wciąż nieprzejezdnych jest wiele dróg powiatowych i gminnych. W całym kraju zawieszone zostały lekcje w ponad 3000 szkół.

Zdaniem ministra, niektóre działania podległej mu administracji były spóźnione: „Nie da się ukryć – niektórzy zaspali. Pewne działania, przynajmniej w czterech, pięciu województwach można było podjąć wcześniej” – mówił Janik. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie o jakie regiony chodzi. „Na analizy i wyciąganie konsekwencji przyjdzie jeszcze czas” – odpowiadał szef MSWiA, starając się jednocześnie usprawiedliwić podległych mu urzędników, bo – jak stwierdził – ostatnie taki śnieg sypał 23 lata temu: „Ludzie, którzy mieli wtedy doświadczenia na ogół już funkcjonują daleko poza obszarami naszego wpływu i jak gdyby trochę w tej mierze brakuje nam treningu i to jest też wniosek, który wyciągniemy z tej zimy” – twierdzi Janik.

Szef MSWiA poinformował też, że ciężki sprzęt, który do tej pory pracował na drogach krajowych przesunięty zostanie na drogi powiatowe i gminne, gdzie sytuacja jest dużo trudniejsza. Janik powiedział, że z miejscowościami odciętymi od świata cały czas utrzymywana jest łączność telefoniczna i przywrócone zostały tam dostawy energii. Zapowiedział, że dziś i jutro do miejsc tych wyruszą transporty z opałem, żywnością i lekami. Zdaniem ministra, w całym kraju zawieszone zostały lekcje w ponad trzech tysiącach szkół, ale zajęcia mają ruszyć ponownie już w poniedziałek. Janik dodał, że nie ma potrzeby przyspieszania terminu ferii zimowych. Rządzący myślą teraz – jak twierdził Janik - co robić gdy zaczną topnieć śniegi. „Przygotowujemy lodołamacze, przerzucamy na południe jednostki saperskie i inżynieryjne” – mówił minister i uspokajał, że na razie prognozy nie zapowiadają nagłego ocieplenia.

foto RMF

14:55