Brytyjska policja aresztowała trzeciego mężczyznę, podejrzanego o związek z czwartkowymi zamachami w Londynie. Siły bezpieczeństwa nadal poszukują czterech osób, które dwa tygodnie po tragedii z 7 lipca chciały zdetonować bomby w metrze i autobusie.

Nie podano żadnych szczegółów zatrzymania. W piątek policja aresztowała dwóch mężczyzn, prawdopodobnie pochodzących z Etiopii i Somalii. Trwają ich przesłuchania.

Brytyjski „Observer” donosi, że policja wpadła na trop powiązań, łączących czwartkowe zamachy z krwawymi wydarzeniami z 7 lipca. Zdaniem gazety, dwóch spośród czterech terrorystów-samobójców, którzy zdetonowali ładunki wybuchowe w metrze i autobusie ponad dwa tygodnie temu, w ubiegłym roku spotkało się z czterema zamachowcami, którzy w czwartek chcieli powtórzyć tragiczny scenariusz z 7 lipca.

Rodzinom ofiar zamachów z 7 lipca umożliwiono odwiedzenie miejsc, gdzie zginęli ich bliscy – trzech stacji metra oraz Tavistock Square, gdzie jeden z terrorystów zdetonował bombę w autobusie linii 30.

Z ponad 200 bliskimi ofiar najpierw spotkali się przedstawiciele londyńskiej policji. Potem niektórzy z rodzin zabitych udali się w miejsca, które dla samych londyńczyków od ponad dwóch tygodni są niedostępne. Rodzinom ofiar, które zginęły w pobliżu stacji Aldgate i Edgware Road, umożliwiono zejście do środka i pozostawienie kwiatów i listów.

W rezultacie zamachów z 7 lipca śmierć poniosły 52 osoby, w tym trzy Polki.