Holenderski "Langenort" ma problemy. Prokurator zabezpieczył do wyjaśnienia klinikę aborcyjną statku, a kapitan portu zapowiedział, że dopóki nie otrzyma wyjaśnień, dlaczego statek wpłynął do Władysławowa bez pozwolenia, jednostka nie opuści portu.

Prokurator zaplombował kontener-przenośny gabinet ginekologiczny na statku "Langenort", chce także skonfiskować znajdujące się tam środki medyczne: dziś mają je zbadać farmakolodzy. Niewykluczone, że są wśród nich nielegalne w Polsce wczesnoporonne tabletki RU486.

Działaczki z fundacji "Kobiety na Falach" są tym oburzone - działania prokuratora uznały za niezgodne z prawem. Medykamenty znajdujące się na jednostce były zaplombowane przez holenderskie służby celne, a polscy funkcjonariusze je zerwali - mówią. W porcie pojawił się nawet wynajęty przez fundację mecenas, który ostatecznie zgodził się na zaplombowanie gabinetu. O szczegółach posłuchaj w relacji reportera RMF Adama Kasprzyka:

Zarówno polskie, jak i holenderskie feministki utrzymują, że statek-klinika aborcyjna "Langenort" przypłynął, by edukować Polki w zakresie planowania rodziny i aby promować antykoncepcję.

Po południu kapitan portu Kazimierz Undro zapowiedział, że statek nie opuści Władysławowa, dopóki nie zostaną złożone wyjaśniania, dlaczego jednostka złamała procedury i wpłynęła do portu bez zezwolenia. Wówczas dopiero podjęta zostanie decyzja, jakie konsekwencje poniesie statek.

Dodajmy, że kapitanat portu może nałożyć na "Langenorta” karę - 30-krotność miesięcznego wynagrodzenia w Polsce, czyli ok. 60 tysięcy zł.

08:00