Policja z Mazowsza poszukuje pojemnika z cyjankiem potasu, skradzionego z zakładu produkującego ikony w Sulejówku. W puszce był prawie kilogram tej niebezpiecznej substancji.

Zakład został okradziony najprawdopodobniej w piątek wieczorem. Poszukiwania zaczęły się dopiero dzisiaj, gdyż właściciele dowiedzieli się o włamaniu, gdy otworzyli zakład po weekendowej przerwie. Poza trującą substancją skradziono im także sprzęt biurowy i część wyposażenia pracowni. Metalowa puszka z cyjankiem miała angielskie napisy ostrzegające przed wyjątkowo niebezpieczną zawartością. "Puszka była przechowywana w specjalnej szafie metalowej z napisem: "Substancje chemiczne i toksyczne" – powiedziała sieci RMF FM przedstawicielka policji, Agnieszka Gołąbek. Włamywacze wynieśli z zakładu całą szafę, dlatego nie jest pewne, czy złodzieje mieli świadomość co kradną. Być może liczyli na to, że w środku znajdą pieniądze. Do poszukiwań oprócz miejscowej policji włączył się wydział kryminalny Komendy Wojewódzkiej Policji w Warszawie. Warto przypomnieć, że do podobnej kradzieży doszło w sierpniu zeszłego roku we Włocławku. Z jednej z tamtejszych przychodni skradziono prawie pół kilograma cyjanku. Niebezpieczną truciznę znaleziono jeszcze tego samego dnia.

Cyjanek to wyjatkowo silna trucizna i najlepiej unikać z nią kontaktu. Może się ona dostać do organizmu przez przewód pokarmowy, a także - jak mówią lekarze - drogą wziewną, czyli poprzez wdychanie oparów i pyłów. Może również dostać się przez uszkodzoną skórę - zwłaszcza wilgotną czy zranioną. Substancja ta w kontakcie z metalami powoduje powstanie gazu - cyjanowodoru. Jeśli dostanie się on do organizmu drogą wziewną, 150 miligramów powoduje śmierć po 30 minutach, a 300 miligramów gazu – śmierć natychmiastową. Gdy jednak dojdzie do kontaktu z substancją, najlepiej jak najszybciej skontaktować się z lekarzem z centrum toksykologicznego, gdyż jest to zatrucie dosyć poważne i pomocy w takim przypadku muszą udzielić fachowcy.

17:55