Kontrowersyjny pomnik wysadzony został w powietrze we Francji. Jak już informowaliśmy chodzi o 33 metrowy posąg nieżyjącego już założyciela sekty Mandarom, wzniesiony przez jego adeptów. Specjaliści od ładunków wybuchowych przygotowywali eksplozję przez blisko dwa dni pod ochroną aż 150 żandarmów.

Przygotowania do eksplozji trwały długo, ale później wystarczyło tylko kilka sekund, żeby posąg ważący tysiąc ton runął na ziemię w kłębach dymu. Gigantyczny pomnik założenia Mandaromu został wprawdzie wzniesiony na prywatnym terenie, ale bez niezbędnych pozwoleń administracyjnych i oficjalnie to właśnie było głównym powodem jego zburzenia. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że mężczyzna, na którego wzniesiono pomnik, został oskarżony o seksualne molestowanie dzieci i nie stanął przed sądem tylko dlatego, że przed procesem zmarł. Tak naprawdę widoczny z daleka pomnik guru podejrzanego o pedofilię wywoływał oburzenie władz i okolicznych mieszkańców. Na mocy wyroku sądowego koszt zburzenia tego pomnika, przekraczający 150 tysięcy dolarów, ma zostać pokryty przez samą sektę. Posłuchaj relacji naszego korespondenta Marka Gładysza:

23:10