Doczekałem się! Nie, wcale nie tego, że któryś z VIP-ów poleci dokądś tupolewem, a tylko kolejnej deklaracji, że tupolew będzie używany. Co z tego, skoro żaden VIP nie użył go od września?

To przypomina wyczyny chóru greckiego w antycznych tragediach. Stoi na scenie i monotonnie jak mantrę powtarza "będziemy latać, polecimy, już jesteśmy gotowi..."

I oczywiście nigdzie nie leci.

W naszym chórze deklaracje, że tupolew 102 będzie używany zgodnie z przeznaczeniem w ostatnich miesiącach składali już rzecznik rządu (w jego imieniu), marszałek Senatu, prezydent - i żaden z uprawnionych nie skorzystał z tej możliwości, od września.

Teraz deklarację latania tupolewem złożył Krzysztofowi Zasadzie minister Bogdan Klich. Jak na ironię - w Afganistanie, do którego jednak nie poleciał wcale tupolewem.

VIP-y wybierają mniej komfortowe embraery, czarterowane od LOT i pilotowane przez cywilne załogi, na co dzień obsługujące loty rejsowe.

Czy za uporczywym omijaniem przez najważniejsze osoby w państwie możliwości latania jedynym polskim Tu-154M  stoją przesądy?  Brak zaufania do maszyny? Czy może brak zaufania do wojskowych pilotów, którzy przez brak latania poza eksperymentami i szkoleniami - nie mają doświadczenia w lataniu?