140 wniosków o pomoc w tej sprawie wpłynęło do Powiernictwa Polskiego z Gdyni, które powstało niespełna tydzień temu. Stowarzyszenie to odpowiedz na działalność wypędzonych w Niemczech. Co na to druga strona?

Wnioski składają ci, którzy stracili swój dobytek. Ale nie tylko. Są też żądania zapłaty za straty moralne: Zgłaszają się ludzie, którzy uważają, że są pokrzywdzeni, bo zginął im ojciec.

Członkowie Powiernictwa Polskiego mówią, że najważniejsze, by o drażliwych sprawach rozmawiać. Chcą też edukować: Mamy przykład burmistrza Berlina, który nie wie nawet, kiedy wybuchła druga wojna światowa.

Stowarzyszenie staje się popularne, bo mieszkańcy ziem odzyskanych boją się, że kiedyś wrócą tu byli właściciele kamienic i domów, które przecież przed wojną należały do Niemców.

Powstanie Pruskiego Powiernictwa oraz niedawne utworzenie polskiego stowarzyszenia stanowią poważne obciążenie dla stosunków polsko – niemieckich – twierdzi komentator dziennika „Berliner Zeitung”. Jego zdaniem, jakiekolwiek starania rządów obu krajów zakończyły się fiaskiem, a procesy staną się teraz faktem.

Niemcy co prawda rozumieją, że celem polskiej organizacji jest przeciwstawienie się roszczeniom zza Odry, ale pada wiele wątpliwości, czy rzeczywiście jest to właściwa droga. Pruskie Powiernictwo nie zamierza natomiast przebierać w środkach i nie chodzi już tylko o majątki. Rudi Pawelka, który stoi na czele organizacji, zamierza przed sądami stawiać Polakom inne zarzuty. Jednym z nich jest ludobójstwo.