Zakończyła się sprawa słynnej strzelaniny w miechowskim szpitalu.

Ciągnąca się od dwóch lat sprawa strzelaniny w miechowskim szpitalu - wreszcie się zakończyła. Sąd w Miechowie uznał, że dyrektor tamtejszego szpitala - strzelając podczas awantury z personelem - działał w obronie koniecznej. Oznacza

to, że nie będzie on ukarany za użycie broni.

Dwa lata temu związkowcy ze szpitala protestowali przeciwko powołaniu nowego dyrektora. Gdy postulaty pozostawały bez odzewu, postanowili sami załatwić sprawę. Siłą chcieli wyprowadzić dyrektora placówki z jego gabinetu. W ruch poszły pięści i elektryczny paralizator. Wówczas padły strzały, kule utkwiły w suficie i ścianach - a dyrektor szpitala wyjaśniał, że był zmuszony się bronić.

Do takiego stanowiska przychylił się też prokurator i umorzył postępowanie. Na tę decyzję zażalili się z kolei związkowcy. Dziś ostateczną decyzję podjął miechowski sąd. Uznał, że istotnie - dyrektor użył broni w obronie koniecznej. Ta decyzja jest ostateczna i nie podlega apelacji.

Wiadomości RMF FM 13:45

Ostatnie zmiany 14:45