Czy nasze prawo trzeba zreformować czyli zaostrzyć? Z jednej strony mamy w opłakanym stanie i przepełnione więzienia, a statystyki pokazują, że radykalizacja prawa wcale nie wpływa na spadek ilości popełnianych przestępstw. Z drugiej strony, po licznych doniesieniach o popełnionych ze szczególnym okrucieństwem zbrodniach, takie są oczekiwania społeczne. Takie stanowisko forsował Lech Kaczyński, były minister sprawiedliwości.

Sprawą nowelizacji kodeksów prawa zajął się w końcu parlament, ale zrobił to na tyle pospiesznie i nieudolnie, że nowela nadawała się do kosza. Kodeksy karne zawetował prezydent. Obecny minister sprawiedliwości Barbara Piwnik także opowiada się za reformą polskiego prawa, jednak – jej zdaniem - nie można zrobić tego w pośpiechu i byle jak. Prawo musi służyć przez lata: „Często zmieniające się prawo to bardzo niepokojąca i niedobra sytuacja” – twierdzi Piwnik i dodaje, że w ten sposób tracimy szacunek dla prawa. Ale zmiany na bazie tych, które już powstały, a zostały odrzucone, będą wkrótce przygotowane: „Trzeba będzie rozpocząć dyskusję jak tworzyć prawo, które później nie będzie tak często zmieniane i będzie dobrze służyło” – mówi minister sprawiedliwości. Zaostrzenie prawa wiąże się z tym, że sędziowie częściej mogą skazywać na bezwzględną karę więzienia. Te jednak – jak wiadomo – są przepełnione i zadłużone. Pod rozwagę trzeba wziąć także i to, w jaki sposób zabezpieczać interesy osób pokrzywdzonych i w ramach wymierzonej kary gwarantować im zadośćuczynienie. Zaostrzenie sankcji karnych na pewno nas nie ominie. Podwyższenie kar jest konieczne np. w przypadku przestępstwa gwałtu zbiorowego ze szczególnym okrucieństwem, udział w zorganizowanych związkach przestępczych czy rozbój z bronią w ręku.

foto Archiwum RMF

20:55