Ponad 100 osób tylko tego poranka złamało ręce lub nogi na śliskich krakowskich chodnikach. Szpitalne Oddziały Ratunkowe bez przerwy przyjmowały pacjentów. Łatwiej było poruszać się samochodami po ulicach niż pieszo po chodnikach.

Tym razem to administratorów budynków odpowiedzialnych za odśnieżanie i posypywanie chodników zaskoczyła nie tyle zima, co woda szybko zmieniająca się w lód. Efekty były natychmiastowe - złamane ręce i nogi przechodniów.

Choć upadku można nie przewidzieć - to można zminimalizować jego skutki.

.