Autobusy Arrivy znowu będą wozić mieszkańców Warszawy. Zarząd Transportu Miejskiego wznawia współpracę z firmą, której dwa autobusy brały udział w groźnych wypadkach. W pierwszym - na moście Grota-Roweckiego zginęła jedna osoba, a 20 zostało rannych. Autobus spadł z mostu, a kierowca był pod wpływem amfetaminy. W drugim - na Bielanach - autobus staranował kilka samochodów. U kierowcy testy wykazały, że zażywał narkotyk, ale kilka dni przed wypadkiem.

Autobusy Arrivy wyjadą w sobotę z zajezdni wraz z pierwszymi kursami. Na ulice stolicy wyjedzie w sumie 125 autobusów tego przewoźnika. 

Decyzję podjęto po analizie raportu przewoźnika oraz po kontrolach w bazach i zajezdniach Arrivy

Zarząd Transportu Miejskiego uznał, że podjęte działania dają gwarancję bezpiecznego świadczenia usług. 

Firma poinformowała, że negatywny wynik dały wszystkie do tej pory zrobione testy na obecność narkotyków. Wykonano je u 457 osób z 560 zatrudnionych. Reszta przejdzie testy po powrocie z urlopów i zwolnień. 

Testy mają być też normą w trakcie pracy -  przed jej rozpoczęciem, a nawet na pętlach końcowych - według zasady, że połowa kierowców ma być badana co kwartał, tak by każdy kierowca przeszedł test co najmniej dwa razy w roku. 

Dodatkowo 46 dyspozytorów i inspektorów nadzoru ruchu przeszło szkolenie, jak rozpoznawać osoby pod wpływem narkotyków.

Przypomnijmy, że 7 lipca na ulicy Klaudyny na warszawskich Bielanach kierowca autobusu linii 181 uderzył w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba trafiła do szpitala. 

Pod koniec czerwca z kolei autobus linii 186 spadł z mostu Grota-Roweckiego. W wypadku zginęła pasażerka, a cztery inne osoby zostały ranne. Kierowca Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i został aresztowany.

Opracowanie: