"Węzeł kurdyjski" to jeden z najbardziej bolesnych problemów Bliskiego Wschodu. Kurdowie rozproszeni są w kilku krajach, głównie w Turcji, Iraku, Iranie i Syrii. Dla nich współpraca z Amerykanami w czasie wojny w Iraku może być przepustką do utworzenia własnego państwa.

Kurdowie od lat są prześladowani. Podczas powstania kurdyjskiego, na rozkaz Saddama Husajna, wojska irackie uśmierciły kilka tysięcy Kurdów, używając w 1988 roku przeciw nim broni chemicznej. Po wojnie w Zatoce Perskiej Kurdowie przy pomocy Zachodu wywalczyli sobie daleko idącą autonomię.

Eksperci nie wykluczają, że dzisiaj armia kurdyjska, walcząc ramię w ramię z Amerykanami, weźmie udział w szturmie na Bagdad. Jak pisał niedawno „Middle East Report”, liderzy kurdyjscy zapowiedzieli wręcz, że po wojnie, w Bagdadzie stacjonować będzie aż 10 tys. żołnierzy kurdyjskich.

Jednak w rozmowach z RMF, przedstawiciele społeczności kurdyjskiej w Europie nie kryją obaw, czy Kurdowie zyskają na obaleniu Husajna. Nadchodzi czas, kiedy naród kurdyjski, który jest największym narodem świata bez własnego państwa, otrzyma własne najważniejsze prawa: wolność, demokrację, swobodę języka, kultury, wolność podróżowania. Ale dla Kurdów balansowanie między Stanami Zjednoczonymi i Turcją jest bardzo niebezpieczne. To gra pomiędzy mocarstwami, które mają własne interesy. Mam nadzieję, że Kurdowie znowu nie będą ofiarami konfliktu - mówi RMF Malva Umar Hamdi, malarz kurdyjski, mieszkający od lat w Wiedniu:

Z kolei Jusuf Zengena, pochodzący z irackiego Kurdystanu przypomina, że centralne władze w Bagdadzie zawsze chciały dominować nad Kurdami. Ma nadzieję, że ta sama sytuacja nie powtórzy po usunięciu obecnego reżimu. Kurdowie kochają pokój. Jeśli ktoś zrobi w naszą stronę jeden krok na rzecz pokoju - my zrobimy dwa.

Rys. RMF

15:35