Uważaj co mówisz! Szczególnie w częstochowskim odziale Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń. W pomieszczeniach biurowych oddziału PZU, policja odnalazła urządzenie podsłuchowe.

Sprawa pluskwy wyszła na jaw przez przypadek: podczas remontu gabinetu dyrektora. Robotnicy prawdopodobnie uszkodzili przewody a pracujący w innym pokoju inspektorzy usłyszeli nagle własne rozmowy w radioodbiorniku. Wezwano policję: okazało się, że w jednym z pokoi umieszczono proste urządzenie podsłuchowe. Było ono amatorskie ale sprawne. Z dyrektorem oddziału radiu RMF nie udało się porozmawiać. O podsłuchu słyszeli już pracownicy. Częstochowski oddział PZU odwiedził reporter radia RMF, Tomasz Maszczyk. Posłuchaj co udało mu się dowiedzieć:

Za zamonotwanie pluskwy w cudzych pomieszczeniach i nielegalne podsłuchiwanie rozmów grozi do 2 lat więzienia. Jednak sprawa może nie być karalna jeśli swoich pracowników podsłuchiwał dyrektor. Gdy mikrofony zamontowano na polecanie szefa firmy, prezesa, właściciela czy dyrektora, wówczas istnieje domnienianie, że wszelkie informacje pochodzące z podsłuchiwanego pomieszczenia docierają tylko do uszu dyrektora. I w takiej sytuacji wydaje się, że nie było przestępstwa - wyjaśniał Romuald Basiński, rzecznik prasowy prokuratury w Częstochowie. Sprawą zajmuje się częstochowska policja: dochodzenie wykaże, czy było to przestępstwo czy "tylko" inwigilacja pracowników przez dyrektora oddziału. Tak czy inaczej: uważaj co mówisz! Wielki Brat czuwa!

11:50