Żadnych rezultatów nie dało uparte powtarzanie przez Polskę hasła "Nicea albo śmierć". Na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli nie osiągnięto porozumienia w sprawie nowej europejskiej konstytucji.

Polska stara się o zachowanie korzystnego dla naszego kraju podziału głosów w Unii, uzgodnionego trzy lata temu w Nicei. Natomiast zdecydowana większość państw Wspólnoty chce zastąpienia systemu nicejskiego innym, uzależnionym od liczby ludności.

Uważa się, że Polska dała się zapędzić w kozi róg. Nawet nasi dotychczasowi sojusznicy, czyli Hiszpanie twierdzą, że polski rząd jest agresywny. Takie były komentarze w dzisiejszej hiszpańskiej prasie.

Madrycki dziennik „ABC” napisał, że polska delegacja była najtwardsza w... sprzeciwie wobec wszystkiego. Chodzi przede wszystkim o styl negocjacji, który zdaniem większości unijnych dyplomatów jest zupełnie niewłaściwy dla kraju, który jeszcze nie jest członkiem Unii a już w przyszłym roku będzie wyciągał rękę po pieniądze z brukselskiej kasy.

Hiszpański premier Jose Maria Aznar gotowy jest natomiast do kompromisu i wyraźnie podpuszcza niedoświadczonych polskich dyplomatów, by na nich skupiły się oskarżenia o blokowanie unijnego projektu konstytucji.

Gdyby Polska rzeczywiście wzięła na siebie odpowiedzialność za fiasko konstytucji to prawdopodobnie na wiele lat zepsułaby sobie opinię, byłaby izolowana i znalazłaby się w drugiej lidze krajów, której finansowania z pewnością odmówiłyby Niemcy.

08:00