Trzech tysięcy złotych i 20 procent miesięcznych dochodów – tego właśnie zażądała wicedyrektor hipermarketu REAL w Szczecinie, od właściciela lodziarni, mieszczącej się na terenie sklepu. Takiej sumy kobieta zażyczyła sobie w zamian za pozwolenie na powiększenie stoiska i możliwość dalszego handlu.

Handlowiec zbił cenę na dwa tysiące złotych, myśląc jednocześnie, że opłata jest jednorazowa. Później okazało się, że takie pieniądze ma płacić co miesiąc. Dla lodziarza oznaczało to bankructwo. W pierwszym miesiącu, po rozmowie z panią wicedyrektor, jednak zapłacił, bo ta zagroziła mu, że jeśli tego nie zrobi, to szybko zakończy się jego działalność na terenie hipermarketu. Kobieta kilkukrotnie przypomniała mężczyźnie o płaceniu haraczu. Właściciel lodziarni nie wytrzymał. Przyniósł z domu dyktafon i kiedy wicedyrektor sklepu przyszła ponownie po pieniądze – ten włączył przycisk nagrywania. Mając już niezbity dowód w postaci taśmy, zgłosił się na policję. „W tej chwili akta sprawy prokuratura przesłała na policję. Poleciła też postawić zarzut zmuszania do określonego zachowania. Za to przestępstwo grozi 3 lata więzienia.” – twierdzi prokurator Anna Gawłowska–Rynkiewicz. Jej zdaniem to pierwsza tego typu sprawa w województwie. Dyrektor szczecińskiej filii Real’a jest dzisiaj nieuchwytny, a warszawska centrala firmy dowiedziała się o całej sprawie od reportera RMF.

foto RMF

12:15