4,5 miliarda złotych straci Warszawa do końca kadencji samorządowej w związku z obniżką podatków, którą obiecał rząd, oraz niedoszacowaną subwencją oświatową. Tylko w tym roku dziura w budżecie stolicy wyniesie 1,7 miliarda złotych. Miasto musi zaciągać kredyt i ciąć wydatki.

Obniżenie stawki PiT z 18 proc. do 17 proc., podwyższenie kwoty kosztów uzyskania przychodu, zwolnienie z PIT osób poniżej 26. roku życia i zniesienie tzw. 30-krotności limitu składek ZUS zmniejszy dochody Warszawy o 810 milionów złotych - poinformował na środowej konferencji prasowej prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.

W związku z zaciskaniem pasa miasto Warszawa przedstawiło listę cięć. Znalazły się na niej największe drogowe inwestycje miasta. Obwodnica Śródmiejska i Trasa Świętokrzyska nie będą budowane.

Odłożona w czasie będzie budowa flagowych inwestycji kulturalnych. Teatr TR Warszawa przed Pałacem Kultury oraz Symfonia Varsovia będą budowane dłużej o kilka lat.

Poza tym na liście jest kilkanaście mniejszych inwestycji.

Zamrożone na obecnym poziomie będą wszystkie wydatki na sport i kulturę. Nie będzie remontów szkół po tymi koniecznymi.

Pierwszy raz akcje zima i lato w mieście będą płatne. Udał nam się ten program ochronić, ale po raz pierwszy wprowadzamy opłatę 10 złotych dziennie za ucznia - mówiła RMF FM wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.

Miasto zamraża też program 100 złotych dla ucznia na zajęcia pozalekcyjne.

Nie będzie natomiast podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. 

ZOBACZ KONIECZNIE: Tesla zbuduje fabrykę pod Berlinem. Będzie praca dla 10 tysięcy ludzi

Trzaskowski: Mieszkańcy dużych i średnich miast mają zapłacić za obietnice PiS

Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zaapelował do premiera Morawieckiego o pomoc finansową w realizacji kluczowych inwestycji. Jak wskazał zmniejszone dochody stolicy są wynikiem m.in. zmian podatkowych wprowadzonych przez rząd i reformy edukacji. Podał wyliczenia, że "ponad 1,2 mld zł będzie traciła co roku Warszawa na tych zmianach".

Często pada taki argument, że samorządy są bogate, samorządy sobie poradzą. Rzeczywistość jest po prostu taka, że to mieszkańcy dużych i średnich miast mają zapłacić za realizację obietnic PiS z kampanii wyborczej - ocenił Trzaskowski.

Prezydent stolicy przyznał, że na razie "koniunktura na świecie i w Polsce jest dobra, mamy póki co wzrost gospodarczy".

Dochodzimy do sytuacji kuriozalnej, że wzrost gospodarczy jest dla rządu i to rząd będzie korzystał z tego wzrostu poprzez realizację swoich obietnic, natomiast samorządy mają nie korzystać ze wzrostu gospodarczego, bo jego owoce samorządom mają zostać zabrane - dodał prezydent stolicy.

Opracowanie: