W Wielkiej Brytanii wykryto już ponad 325 przypadków pryszczycy. Eksperci są zdania, że obecny kryzys jest poważniejszy niż przypuszczano. Nawet dyżurny weterynarz kraju, Jim Scudimore, jest zdania że tegoroczna epidemia pryszczycy będzie gorsza od doświadczeń sprzed ponad 30 lat.

Scudimore doszedł do takiego wniosku po tym jak przeliczył czas i liczbę zabitych zwierząt, które zginęły wtedy i teraz. Wówczas, w czasie 6 miesięcy panowania choroby wybito 400 tysięcy zwierząt, obecna epidemia pochłonęła w ciągu ostatnich trzech tygodni 250 tysięcy sztuk bydła i trzody. Z obecną polityką rządu nie zgadzają się farmerzy. Uważają oni, że polityka profilaktycznego uboju jest błędna. Masowe zabijanie zwierząt „ot tak” na wszelki wypadek, w sytuacji gdy nie ma środków by szybko pozbywać się ciał w wielu miejscach na Wyspach rolnicy muszą czekać nawet kilka dni na to by zapłonęły kremacyjne stosy jest bez sensu. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Bogdana Frymorgena:

Cierpią nie tylko rolnicy

Pryszczyca dotyka nie tylko hodowców. Na skutek obowiązujących restrykcji wprowadzonych przez rząd zaczyna cierpieć także brytyjska turystyka. Całe regiony kraju nadal niedostępne są dla ludzi, którzy lubią wypoczywać na świeżym powietrzu, a odpoczywając wydać pieniądze. Według wstępnych obliczeń pryszczyca może kosztować brytyjską gospodarkę nawet 9 miliardów funtów.

Foto EPA

08:50