Około 600 osób zdecydowało się dobrowolnie odejść z ISD Huty Częstochowa. To jednak wciąż za mało, by uchronić zakład przed upadłością, a czasu jest coraz mniej.

Z oficjalnych zapowiedzi zarządu wynika, że jeśli do końca czerwca na dobrowolne odejścia nie zdecyduje się półtora tysiąca osób - czyli połowa załogi, to w sierpniu zostanie złożony wniosek o upadłość. Ludzie niezbyt chętnie decydują się na ten krok, mimo że odchodzący z własnej woli dostaną równowartość 16 pensji. To może  tylko brzmi atrakcyjnie, ale co dalej? O pracę w Częstochowie trudno - mówili reporterce RMF FM związkowcy.

ISD Huta Częstochowa nie może przeprowadzić redukcji zatrudnienia zwalniając pracowników, bo większość z nich chroni pakiet socjalny. Gwarantuje on ludziom pracę do jesieni 2015 roku. Tylko około 400 osób zatrudniono już po wprowadzeniu pakietu i ich on nie obejmuje. Ci ludzie muszą liczyć się ze zwolnieniami i 16-miesięcznych odpraw nie dostaną, tylko takie, jakie wynikają z kodeksu pracy - powiedział RMF FM Jacek Strączyński z zakładowej Solidarności.

Hutników do skorzystania z programu dobrowolnych odejść nakłaniają specjaliści z firmy konsultingowej. Każdy - od dnia rozmowy - ma tydzień na podjęcie decyzji. Jeśli zdecyduje po tym terminie, to może liczyć tylko odprawę w wysokości 14 pensji.

ISD Huta Częstochowa tłumaczy redukcję zatrudnienia kłopotami finansowymi. W ciągu ostatnich czterech lat właściciele zakładu - obecnie są nimi Ukraińcy i Rosjanie - wciąż musieli dokładać do interesu (około miliarda złotych). Niedawno postawili ultimatum: jeśli huta nie zacznie na siebie zarabiać, czeka ją upadłość.

Ci, którzy sami rezygnują z pracy mają dostać równowartość 16 pensji.  Jak mówią związkowcy, propozycja tylko brzmi atrakcyjnie, bo o nową pracę w Częstochowie trudno. Według zarządu huta ma problemy finansowe, a właściciel nie chce już dopłacać do interesu.