Pewien fotograf z Glasgow przeżył chwilę zdumienia, gdy w trakcie podróży samolotem napotkał... własnego sobowtóra. Dwaj uderzająco podobni mężczyźni natknęli się na siebie ponownie w hotelu, a kolejne spotkanie, w pubie, uczcili kuflem piwa.

Kiedy Neil Thomas Douglas znalazł się na pokładzie samolotu lecącego do Galway, odkrył, że ktoś już siedzi na jego miejscu. Kiedy facet na mnie spojrzał, pomyślałem: On wygląda jak ja - relacjonuje mężczyzna, cytowany przez portal BBC News.

Wśród ogólnego rozbawienia dwaj uderzająco podobni towarzysze podróży zrobili sobie selfie, rozpowszechnione potem na Twitterze. Na opublikowanym przez BBC zdjęciu widać dwóch roześmianych postawnych rudawych brodaczy.

Po tym spotkaniu nastąpił kolejny zbieg okoliczności - okazało się, że obaj trafili w Galway do tego samego hotelu. Potem wieczorem poszedłem do pubu i znowu był tam mój bliźniak. Absolutnie niesamowite - opowiada Douglas. Uśmialiśmy się i wypiliśmy po kufelku - wyjaśnił następnie.

Na zdjęciu, gdzie dwaj brodacze pozują ze szklankami piwa, widać jednak, że nie są identyczni - pan Douglas jest od swego sobowtóra o dobre pół głowy niższy. 

Epilogiem do wydarzenia było trzecie zdjęcie opublikowane na Twitterze przez mężczyznę przypominającego obu bohaterów. Umocniło ono podejrzenia - pisze dziennik "Scotsman" - że gdzieś w Szkocji istnieje fabryka produkująca wesołych brodaczy.

(mal)