Specjaliści z Tatrzańskiego Parku Narodowego pomogli Słowakom, którzy nie mogli poradzić sobie z "upartą" niedźwiedzicą. Samica w ubiegłym tygodniu wywołała sporą sensację w słowackich mediach. Razem z dwójką młodych weszła na wierzchołek drzewa w centrum Starego Smokowca i przez kilka godzin nie chciała stamtąd zejść.

Specjaliści z Tatrzańskiego Parku Narodowego pomogli Słowakom, którzy nie mogli poradzić sobie z "upartą" niedźwiedzicą. Samica w ubiegłym tygodniu wywołała sporą sensację w słowackich mediach. Razem z dwójką młodych weszła na wierzchołek drzewa w centrum Starego Smokowca i przez kilka godzin nie chciała stamtąd zejść.
Niedźwiedzica wracała z małymi do miejscowości, by żerować w śmietnikach /Grzegorz Momot /PAP

Okazuje się, że niedźwiedzica uznała to za świetną zabawę, a właściwie sposób na zdobywanie pożywienia i powróciła na drzewo tuż przy głównej drodze prowadzącej przez miejscowość. Uznała, że ona i jej potomstwo są tam bezpieczne i w nocy schodziła, by żerować w pobliskich śmietnikach.

Słowacy o pomoc poprosili swoich polskich kolegów. Do Smokowca pojechali specjaliści z Tatrzańskiego Parku Narodowego, którym udało się zwabić niedźwiedzicę z jej potomstwem. Następnie założyli jej obrożę telemetryczną i wywieźli do jednej z najbardziej odludnych dolin w Tatrach - Cichej.

Przyrodnicy mają nadzieję, że samo schwytanie będzie takim doświadczeniem dla niedźwiedzicy, iż już nie będzie chciała zbliżać się do ludzkich siedlisk.


(mpw)