Włoscy rolnicy walczą z coraz bardziej niepokojącym, ich zdaniem, na świecie zjawiskiem mafii na talerzu, czyli nadawania żywności nazw odwołujących się do przestępczości zorganizowanej. Oburzeni są tym, że mafią reklamuje się żywność znaną z włoskiej kuchni.

Kawa "Mafiozzo", cygara "Al Capone", makaron "Mafia", likiery "Ojciec Chrzestny" czy "Don Corleone", sos pomidorowy "Cosa Nostra", przyprawy "Palermo mafia shooting"- oto zebrane w Niemczech, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, na Tajwanie, w USA i w innych krajach przykłady towarów z półek sklepowych z mafią jako "znakiem towarowym".

"To policzek dla Włoch na światowych rynkach i zniewaga dla prawdziwych ofiar gangów, a także wyrządzanie szkody wizerunkowi kraju" - alarmuje związek rolników Coldiretti. Zwraca uwagę, że mafijne nazewnictwo oraz tak kultowe filmy, jak "Ojciec chrzestny" i "Ośmiornica" są inspiracją dla specjalistów od reklamy, przekonanych o tym, że odwoływanie się do takich stereotypów to skuteczny chwyt marketingowy.

Według rolniczego związku, który wystąpił z inicjatywą powołania specjalnego urzędu, tropiącego przykłady takich nadużyć, konieczna jest interwencja instytucji państwa włoskiego oraz Unii Europejskiej, by położyć im kres. Zauważono przy okazji, że również w samej Brukseli sprzedawany jest sos do frytek "Mafia".

Zjawisko to ma też swoje odbicie w nazewnictwie restauracji. Ostatnio protesty we Włoszech wywołały informacje o sieci lokali w Hiszpanii o nazwie "Mafia". W internecie można z kolei kupić "Mafijną książkę kucharską". Jest też portal porad kulinarnych "Mamma mafiosa".

(j.)