"Zdjęcia najlepiej jest oglądać w bawełnianych rękawiczkach; najcenniejszych nie wieszać na ścianach; fotografie nie lubią też zmian temperatury" - mówi Karolina Puchała-Rojek z Fundacji "Archeologia Fotografii", która w ramach akcji "Odkurzamy domowe archiwa" uczy, jak dbać o tradycyjne zdjęcia.

Odciski palców, tłuszcz, brud, który mamy na palcach po prostu zostaje na odbitce czy na negatywie na zawsze - wyjaśnia Karolina Puchała-Rojek. Stąd sugestia, by używać rękawiczek. Przekonanie do nich często stanowi problem. Dlatego prosimy, by przynajmniej oglądać zdjęcia czystymi rękoma - tłumaczy.

Jej zdaniem warto opisywać odbitki, by zachować pamięć w szczegółach dla kolejnych pokoleń. Bardzo ważna rzecz - fotografie opisujemy miękkim ołówkiem. Nie długopisem, nie piórem, tym bardziej nie flamastrem - tłumaczy prezes fundacji, bo jak mówi: "mogą - na przykład pod wpływem wody, jakiegoś przypadkowego zalania - spowodować, że tusz przeniknie na stronę samej odbitki. Wtedy ją bezpowrotnie zniszczy".

K. Puchała-Rojek przekonuje, że najcenniejszych zdjęć lepiej nie wieszać na ścianach, o ile chcemy je zachować w dobrej kondycji. Fotografia to jest proces chemiczny, który - szczególnie jeśli zdjęcie jest źle wypłukane - trwa. Jeśli jest wystawiona na działanie promieni świetlnych, to najzwyczajniej w świecie blaknie - wyjaśnia. Fundacja "Archeologia Fotografii" radzi, by - jeśli zdjęcie chcemy koniecznie powiesić - oddać je do profesjonalnej oprawy i nie umieszczać na nasłonecznionej ścianie. Należy też wziąć pod uwagę to, że fotografie nie lubią zmian temperatur.

Zdjęć lepiej nie przechowywać w nowych meblach, które często są impregnowane chemikaliami, a tych - jak mówi rozmówczyni PAP - fotografie także bardzo nie lubią. To samo dotyczy wieszania zdjęć. Nie wieszamy fotografii na świeżo pomalowanej ścianie - tłumaczy.

Zdaniem Karoliny Puchały-Rojek najlepsze są albumy przypominające XIX-wieczne i te z początku XX wieku. Fotografie były wkładane w rożki, a nie przyklejane bezpośrednio do karty albumu - zapewnia.

W ramach akcji "Odkurzamy domowe archiwa" fundacja "Archeologia Fotografii" organizuje dni otwarte. Co miesiąc chętni mają możliwość konsultacji z profesjonalistami, którzy tłumaczą, jak zadbać o swoje kolekcje fotograficzne. Jedną z takich osób była pani Ewa Kowalska, która przyniosła m.in. XIX-wieczne zdjęcia przodków. Pradziadek, prababcia, na tekturkach, przeważnie rosyjskie, są napisy po drugiej stronie. Albo francuskie, bo to było oczywiście w czasach zaborów - wyjaśniła i dodała: One lepiej się konserwują niż ludzie. 

(mal)