Po incydencie związanym z pobiciem producenta programu "Top Gear", sytuacja Jeremy'ego Clarksona znowu się pogorszyła - informuje brytyjski korespondent RMF FM, Bogdan Frymorgen. Najnowsze, kontrowersyjne uwagi, jakimi prezenter dzieli się z czytelnikami ukazały się w marcowym magazynie poświęconym motoryzacji. Clarkson w ostrych słowach ocenia tam londyńskich taksówkarzy.

Kontrowersyjny tekst został napisany najprawdopodobniej jeszcze przed upublicznieniem informacji o pobiciu przez Clarksona producenta programu "Top Gear". 

PRZECZYTAJ O SZCZEGÓŁACH GŁOŚNEGO INCYDENTU Z UDZIAŁEM SŁYNNEGO PREZENTERA.

W wydrukowanym właśnie tekście Clarkson pisze między innymi o tym, że taksówki, którymi w Londynie kierują obcokrajowcy, śmierdzą wymiocinami, a na drogach północnej Anglii jeżdżą imigranci, którzy "nigdy wcześniej nie widzieli asfaltu". Te spostrzeżenia mogą rozbawić fanów prezentera, ale z pewnością nie pomogą mu w jego dalszej karierze w BBC. 

Clarkson pisze między innymi: "W Londynie są dwa rodzaje taksówkarzy: pierwsi to faceci, którzy właśnie przyjechali do Anglii z kraju, o którym nigdy wcześniej nie słyszeliście. Jego samochód pachnie lawendą i śmierdzi wymiocinami. Oni nigdy nie znają drogi i nie tankują za więcej niż dwa funty. Drugi rodzaj taksówkarzy nosi garnitury i jeździ Mercedesem klasy S. Oni znają drogę, ale chcą 7,5 tysiąca funtów za milę" - dodaje Clarkson.

(md)