Sama znajomość nie jest kompromitująca – przyznaje w Kontrwywiadzie RMF FM Paweł Kowal. Ale sprawę kontaktów ambasadora Skolimowskiego z Edwardem Mazurem trzeba wyjaśnić – dodaje wiceszef MSZ.

Konrad Piasecki: Czy przyjaźń z Edwardem Mazurem jest dla polskiego ambasadora „pocałunkiem śmierci”?

Paweł Kowal: Mamy takie zasady, że nie komentujemy spraw personalnych w MSZ, dopóki nie są wyjaśnione.

Konrad Piasecki: To nie jest prośba o komentarz personalny, to jest pytanie o wrażliwość. Ktoś, kto wśród znajomych ma Edwarda Mazura i się do tego przyznaje, może być polskim reprezentantem za granicą czy nie?

Paweł Kowal: Myślę, że w takich sytuacjach trzeba bardzo dokładnie zbadać, czego dotyczyła przyjaźń. Mogę powiedzieć tak: mam biuro poselskie i do tego biura przychodzą różni ludzie. Jak zostawałem posłem, jeden z zasłużonych polskich posłów powiedział mi, żebym wiedział, że jestem dla wszystkich, również dla tych, którzy coś zawinili. To jest jedna strona medalu. Druga – czego dotyczyła ta przyjaźń i to wymaga wyjaśnienia. Dajmy temu tutaj spokój, bo ja niczego więcej nie potrafię powiedzieć. Sama znajomość z kimś, czasami nie wiemy o kimś – to trzeba wyjaśnić. Mamy różnych znajomych w swoim kręgu.

Konrad Piasecki: Sama znajomość kompromitująca nie jest?

Paweł Kowal: To zależy od tego, czego dotyczy ta znajomość. Sama znajomość, że komuś podaliśmy rękę, że kogoś spotkaliśmy, szczególnie, że nie mieliśmy świadomości, z kim się spotykaliśmy – co do zasady nie jest.

Konrad Piasecki: A jak to jest, że ambasador Skolimowski nagle znalazł się na urlopie? To była jego prośba, MSZ czy Kancelarii Prezydenta?

Paweł Kowal: Nie wiem. Nie byłem jeszcze dziś w MSZ.

Konrad Piasecki: A telefon?

Paweł Kowal: Starałem się w niedzielę nie zakłócać nikomu czasu. Bywa tak, że prezydenta wita charge d’affairs. Tam pewnie, jak rozumiem, minister Cieplak witał.

Konrad Piasecki: A kto zdecyduje o przyszłości ambasadora Skolimowskiego?

Paweł Kowal: To w konstytucji jest zapisane: ambasadorów powołuje i odwołuje prezydent.

Konrad Piasecki: Jeśli potwierdzą się doniesienia o znajomości ambasadora z Mazurem, to wydaje się bardzo prawdopodobne, że uniemożliwi mu to dalsze sprawowanie funkcji. Podpisałby się pan pod tym zdaniem?

Paweł Kowal: Trzeba sprawę zbadać, wiedzieć o niej więcej, zweryfikować fakty - wtedy decyzję podejmą osoby uprawnione do tego.

Konrad Piasecki: To powiedział szef Kancelarii Prezydenta. Czy on jest osobą uprawniona w tej sprawie?

Paweł Kowal: Uprawniony jest prezydent – już mówiłem.

Konrad Piasecki: Czyli zdanie szefa kancelarii jest zdaniem ważkim w tej sprawie?

Paweł Kowal: To pan powiedział i myślę, że trzeba się z tym zgodzić.

Konrad Piasecki: A pan uważa, że ambasador Skolimowski jest dobrym ambasadorem?

Paweł Kowal: Dobrze oceniam go, szczególnie jeśli chodzi o kwestie Możejek. Słyszałem też bardzo dobre oceny, jeśli chodzi o Polaków na Litwie.

Konrad Piasecki: Czyli gdyby nie ta sprawa Mazura, to pozostałby na stanowisku?

Paweł Kowal: Nie wiem. O sprawie Mazura nic nie wiem. O tym, jak długo ktoś jest ambasadorem, to nie jest decyzja ministra spraw zagranicznych, a szczególnie wiceministra. Ministra w pewnych przypadkach tak.

Konrad Piasecki: A o tym, co pisze na swych stronach „Die Welt”, pan słyszał i czytał to?

Paweł Kowal: Nie, ale czytałem omówienia w polskiej prasie.

Konrad Piasecki: „Die Welt” pisze, że Polacy polubią Niemców, jeśli ci nie będą zamykać samochodów i zakażą opowiadania kawałów o kartoflach. Po tym sformułowaniu polski ambasador zgłosił oficjalny protest. Czy my się nie za bardzo napinamy?

Paweł Kowal: Nie. Ja proponowałbym ćwiczenie w tej sprawie, bo kolejny raz wracają niemieckie satyry. Niech ktoś zrobi spis wszystkich satyr, złośliwych artykułów, paszkwili na temat Polski w niemieckiej prasie i dla dobra stosunków polsko-niemieckich niech ktoś na to rzuci okiem. A potem zobaczmy, czy tego nie jest za dużo.

Konrad Piasecki: Rzeczywiście pan uważa, że oficjalne protesty są w takiej sprawie uzasadnione? Czy my nie za bardzo próbujemy wyrobić sobie w Europie opinię ponuraków, którzy na dowcipy reagują wyłącznie nerwowo.

Paweł Kowal: Ambasador Marek Prawda to jest ambasador z bardzo dużym doświadczeniem i to jest jeden z naszych najlepszych dyplomatów. Myślę, że on bardzo dobrze dobiera środki do sytuacji. Widocznie uznał, że tak trzeba zareagować. Ja się cieszę, że on jest w tej sprawie zdecydowany.

Konrad Piasecki: Polska zawsze będzie tak reagować w przypadku dowcipów w mediach?

Paweł Kowal: Nie wiem, bo takie reakcje trzeba dostosować do sytuacji; czasem trzeba przemilczeć, czasem zareagować. Dzisiaj jest taka sytuacja, że raczej trzeba reagować.

Konrad Piasecki: Zareagować, mówiąc, że publikacje są podobne do publikacji „Der Stürmer", pisma nazistowskiego?

Paweł Kowal: Czasem trzeba zareagować zdecydowanie. Aby swobodnie rozmawiać trzeba by zobaczyć ile tego jest w niemieckiej prasie. I odwrotnie. Co działoby się, gdyby w polskiej prasie opublikować tego typu teksty?

Konrad Piasecki: Pamiętam okładkę jednego z tygodników, gdzie Erica Steinbach okrakiem siedziała na kanclerze Schroederze.

Paweł Kowal: Pamiętam protesty intelektualistów. A słyszał pan o protestach intelektualistów niemieckich chociażby związanych z Polską?

Konrad Piasecki: Ale wtedy nie słyszałem o proteście ambasadora Niemiec.

Paweł Kowal: Protestowali intelektualiści. Może czasem wystarczy, jak protestują intelektualiści? Dlaczego nikt w Niemczech nie protestuje?

Konrad Piasecki: Powinien protestować?

Paweł Kowal: A pan uważa, że nie?

Konrad Piasecki: Uważam, że akurat mówienie, że zakazanie opowiadania dowcipów o kartoflach zbliży Polskę do Niemiec, nie jest jakimś straszliwym grzechem.

Paweł Kowal: Uważam, że szydzenie z prezydenta zaprzyjaźnionego kraju jest dużym problemem.

Konrad Piasecki: Ale mówimy o kartoflach.

Paweł Kowal: Ale przecież zdarzały się artykuły, w których szydzono z prezydenta.

Konrad Piasecki: I ostatnie pytanie: pan poczuł satysfakcję, usłyszawszy wyrok na Saddama Husajna?

Paweł Kowal: To dla mnie trudne pytanie. Pewnie są sytuacje, gdy trzeba stosować karę śmierci – w szczególności w przypadku ludobójstwa, choć to jest zawsze problem sumienia.