"Nie sposób potępiać ideę zwiększenia frekwencji, ale ona jest skażona egoizmem partyjnym. To się przeprowadza na niecały rok przed wyborami - przedtem taki pomysł nie przyszedł do głowy PiS, bo sondaże były bardzo dobre i wskazujące na wysoką wygraną"- mówił w Rozmowie w południe w RMF FM sędzia Wojciech Hermeliński - były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, pytany o projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość. "Przepis mówi, że komunikację, która ma dowieźć do lokali wyborczych, organizuje się wtedy m.in., kiedy odległość do przystanku to minimum 1,5 km, a nie ma publicznej komunikacji. Z przepisu wynika, że wszyscy mieszkańcy mogą być dowożeni (...), więc cała kawalkada autobusów będzie wiozła tych mieszkańców do lokali wyborczych" - sugerował.

Wojciech Hermeliński przyznał w Rozmowie w południe w RMF FM, że z frekwencją wyborczą nie jest w Polsce najlepiej, choć ostatnio się poprawiła. Może za bardzo nie narzekajmy - sugerował. Jego zdaniem przygotowana przez PiS nowelizacja może przełożyć się na większe poparcie wyborcze dla tej partii. Trudno zarzucać, że to jest naruszenie przepisów - oczywiście nie. Z punktu widzenia oceny przyzwoitości procesu wyborczego ja bym tutaj miał wątpliwości - dodał. 

Jeden z przepisów mówi, że trasa komunikacji, która ma być podstawiona przez wójtów na koszt wojewody, powinna wieźć przez wszystkie miejscowości - najmniejsze przysiółki, osiedla, maleńkie wioseczki, żeby nie uronić żadnego wyborcy - analizował gość Rocha Kowalskiego. To już nie są czasy PRL-u, kiedy liczba samochodów prywatnych była niewielka. Rozumiem, że mieszkańcy często podwożą się nawzajem do lokali wyborczych - sugerował były szef PKW. Od dawna jest wiadomo, że na Prawo i Sprawiedliwość głosują w większości osoby zamieszkałe w małych miejscowościach - wsiach, przysiółkach. Dla mnie to jest raczej oczywiste, że będzie to (nowelizacja Kodeksu wyborczego - przyp. red.) sprzyjało powiększeniu głosów dla Prawa i Sprawiedliwości - ocenił Hermeliński. 

Hermeliński: To, co proponuje PiS, to wyważanie otwartych drzwi

Dzielenia się na podgrupy w komisjach wyborczych nie ma już od jakiegoś czasu. Wprowadziła to jedna z wcześniejszych nowelizacji, więc to, co teraz proponuje PiS, jest wyważaniem otwartych drzwi - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM sędzia Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW.

Jak mówił Hermeliński, "zasada w ogóle jest słuszna". Fundacja Batorego, przeprowadzając ocenę jednych w wcześniejszych wyborów, doszła do wniosku, że w około 30 proc. komisji ta procedura dzielenia się na grupy funkcjonowała, co oczywiście jakby sprzyjało ewentualnym zafałszowaniom czy fałszerstwom - mówił Hermeliński. Drugą zasadą, którą w nowelizacji Kodeksu wyborczego forsuje PiS, jest nowy sposób liczenia głosów. Przyznam, że nie mam tutaj zdania. Wydaje mi się, że nie jest to potrzebne, bo jestem zawsze przeciwnikiem ulepszania, tego co jest dobre - tłumaczył Hermeliński. To oczywiście przedłuży całą procedurę liczenia, ale władze mówią, że jeżeli nawet przedłuży to będzie to dodatkową gwarancją transparentności - dodał sędzia.

Gość Rocha Kowalskiego zaznaczył, że kiedy pracowano nad poprzednią nowelizacją, również nad tym myślano. Ten przepis się pojawił na chwilę, ale potem autorzy projektu doszli do wniosku, że wydłuży to postępowanie i wycofano się z niego - mówił Hermeliński.

Roch Kowalski pytał byłego szefa PKW również o rolę mężów zaufania. Uprawnienia mężów zaufania pozostają takie, jakie są. One zostały zwiększone w tej noweli z 2018 r. i to było dobre posunięcie. Bo teraz mężowie zaufania są naprawdę taką nie do przecenienia gwarancją transparentności całej procedury wyborczej - mówił Hermeliński. Teraz za swoją pracę mają dostać wynagrodzenie. Co ich może skłoni do tego, żeby jednak więcej czasu poświęcali na udział w wyborach - mówił były przewodniczący PKW. Jak byłem jeszcze przewodniczącym PKW to czasami pytaliśmy przewodniczących komisji, czy mężowie zaufania przychodzili i często mówili, że byli, parę godzin posiedzieli, nudzili się i szli do domu. Teraz może będzie to jakąś zachętą. Poza tym to jest naprawdę ważna funkcja. Mąż zaufania nie tylko uczestniczy przy samym oddawaniu głosów ale jego funkcja rzeczywiście urasta dopiero w momencie, kiedy zamyka się lokal i liczy się głosy. Mężowie zaufania mają prawo nie tylko rejestrowania swoimi telefonami czy kamerami liczenia głosów - to właśnie jest taki rodzaj dyscyplinowania komisji, żeby na te grupki się nie dzieliła - dodał Hermeliński.


Opracowanie: