"Totalnie nie wyobrażam sobie wystartować w tej chwili w rywalizacji z zawodnikami z Rosji i Białorusi. Nie ma takiej możliwości" – powiedział w Rozmowie w południe w RMF FM Paweł Fajdek lekkoatleta, pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem. Jak zaznaczył, nie chciałby jednak bojkotować zawodów. "Zrobię wszystko, żeby nie wystąpili" – tłumaczył.

Na dziś nie ma nikogo z tych krajów, żeby mogli myśleć o starcie w mojej konkurencji. Jest to więc o tyle dobre, że nie muszę się o to martwić. Nie trzeba jednak bojkotować zawodów. Wystarczy wprowadzić zasadę kontroli antydopingowych. Jeżeli zawodnik chce wystartować w igrzyskach, czy mistrzostwach świata, musi poddać się 10 międzynarodowym kontrolom antydopingowym. Jeżeli tego nie zrobi, nie ma prawa wystartowania. (...) Na teren, gdzie dzieją się działania wojenne, kontrola nie wjeżdża. Jeżeli chcą, muszą wyjechać z Rosji, muszę trenować poza granicami, poddawać się kontrolom - tłumaczył.

Jak dodawał, jest to do zrobienia jedną decyzją.

To jest po prostu człowieczeństwo, jeżeli mamy agresora, który nie patrzy na to wszystko, to musimy być stanowczy i nie dopuścić ich do rywalizacji. Ja rozumiem, że my nie o wszystkim wiemy. Nie wiemy o układach, które są między Rosją a władzami poszczególnych związków sportowych, czy organizacji, ale nie jest to nasza sprawa. My, jako zawodnicy, mówimy "nie". Nie spotkałem się w moim otoczeniu z kimkolwiek, kto byłby przychylny temu, żeby Rosjanie czy Białorusini mieli startować w zawodach sportowych. Jeżeli jest wojna to po prostu nie i koniec - mówił.

Prowadzący rozmowę Krzysztof Berenda pytał również o lekkoatletyczne mistrzostwa świata, które odbędą się w sierpniu w Budapeszcie. Paweł Fajdek stwierdził, że będzie celował w swój szósty złoty medal.

Jest ciężko, ale nie może być łatwo i przyjemnie, jeżeli mówimy o takiej liczbie - komentował. Wydaje mi się, że cała ta sytuacja, która na świecie występowała, czyli covidy, osłabienie, teraz są tego następstwa i kolejne choroby, przeziębienia. Nie jest to przyjemne i łatwe. My niestety musimy mocno podróżować i wiemy, że już ludzie sobie odpuścili dbanie, bo m.in. maseczek nie ma - mówił Fajdek.

Nasz mistrz w tym roku skończy 34 lata. Czy to już ostatni dzwonek na odniesienie wielkich sukcesów? Można śmiało do 40. rzucać z sukcesami - odpowiedział.

"Żeby zarabiać pieniądze w tym sporcie, trzeba się utrzymywać na topie przez kilka dobrych lat"

Zawsze obrona tytułu jest najgorsza. Niestety, żeby zarabiać pieniądze na tym sporcie, to trzeba się utrzymywać na topie przez kilka dobrych lat, sezonów. Jednorazowy wystrzał nie daje nam tak naprawdę nic. Dostajesz wypłatę powiedzmy za mistrzostwo świata i z tego życia sobie nie ułożysz. W niektórych przypadkach nawet mieszkania nie kupisz. W Warszawie to na pewno nawet kawalerki. To jest więc coś, co nie daje ci spełnienia życiowego, dlatego trzeba trenować, starać się dbać o zdrowie i być na tym topie jak najdłużej. Tylko wieloletnia kariera z sukcesami przynosi ci to, że prawdopodobnie na koniec - jeżeli też dobrze zainwestujesz te pieniądze - to będziesz miał z czego żyć - mówił Fajdek.

Sportowiec mówił, że wielu sportowców kieruje się taką samą motywacją, jak każdy, "zwykły" człowiek. Wydaje mi się, że sportowcy są w dużo gorszej sytuacji niż przeciętny polski pracownik. Bo nikt nam nie gwarantuje tego, że ten sukces będzie - tłumaczył. Ludzie kończący kariery powiedzmy w wieku 30 lat, bez sukcesów nie mają żadnego doświadczenia w pracy. Zaczynają od zera. I bardzo często właśnie tak to wygląda. Mistrzami zostają jednostki. To jest bardzo mały promil jeżeli chodzi o ludzi, którzy trenują na co dzień - dodał pięciokrotny mistrz świata.

A co mistrz ma w głowie stając do zawodów? Staramy się dążyć do tego, żeby nie zabierać życia ze sobą na start. Skupiam się na tym, żeby dobrze wypaść. Złość sportowa musi być. Pamiętajmy, że na każdych zawodach dochodzi stres, adrenalina. To też fajnie pomaga i motywuje - mówił Fajdek.

Każdy ma tę motywację, bo jednak gdyby za jedno mistrzostwo świata zapłacili mi 10 mln dolarów, to nie wiem czy chciałoby mi się trenować. A tu jednak walczymy o to, żeby zostać w tym topie, żeby się z tego utrzymywać. To jest bardzo porządna motywacja. Do tego dochodzi rodzina, dzieci. Robię to oczywiście dla siebie i dla Polski, bo jestem reprezentantem Polski i startuję z orzełkiem. Bardzo się z tym utożsamiam i naprawdę czuję się dumny jeżeli zdobywam medale i widzę jeszcze polskie flagi na stadionach - dodał.

Opracowanie: