"Jeżeli chodzi o Benedykta, czyli ks. Josepha Ratzingera, jako naukowca, jako osobę, która kształtowała życie Kościoła przez długie dziesięciolecia, to jest wielki szacunek i wielki dar od Boga dla całego Kościoła, że mieliśmy takiego wielkiego teologa. Na dłuższą metę on będzie pięknym wzorem doskonałości naukowej, ale też i głębokiej wiary, którą on przejawiał. Jeżeli chodzi o posługę papieską, też bym wysoko ocenił to, co było zrobione i sposób, w jaki on odszedł. Nie czekał aż będzie zmęczony na tyle, żeby dynamika życia Kościoła umykała mu z rąk, ale w pewnym momencie podjął – mnie się wydaje – słuszną decyzję, rozumiejąc, że Kościół potrzebuje bardzo silnej dynamiki, bardzo prężnej działalności, a w starszym wieku, kiedy siły nie pozwalają, ciężko jest to wszystko zrobić" – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM ks. prof. Bogdan Prach, rektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie.

Czy będzie "santo subito" w przypadku Benedykta XVI? "Czas pokaże, ale sądzę, że nie tak szybko. Chociaż chciałbym" - mówił gość Krzysztofa Berendy. 

Czy Benedykt XVI spełnił oczekiwania, które pokładali w nim ukraińscy grekokatolicy? 

"Chcę powiedzieć, że ten okres jego służby jako naukowca, był bardzo widoczny w naszych szkołach uniwersytetach. Jeżeli chodzi o posługę papieską, to był dosyć krótki czas, ale też naznaczony takim piętnem wielkiego papieża Jana Pawła II. Nie jest lekko być następcą wielkiego papieża i tutaj wydaje mi się, że Benedykt XVI spełnił swoją rolę takiego anioła, który dalej prowadził mniej więcej ten sam kurs, te same myśli Jana Pawła II, ale też starał się nie przeskakiwać czy nie powiększać siebie, tylko być nawet trochę w cieniu Jana Pawła II" - podkreślał. 

"Czas od abdykacji Benedykta XVI minął już dosyć długi i te emocje związane z jego osobą musiały trochę upaść. Mamy papieża Franciszka i cała uwaga jest na nim skupiona, jako na ojcu Kościoła. Benedykt XVI w ostatnim czasie trochę zszedł z życia publicznego. Dlatego wiele osób, szczególnie młodszych, nie bardzo sobie wyobrażało, że on był papieżem, bo minęło dużo czasu" - dodawał. 

Krzysztof Berenda pytał swojego gościa, czy według niego Joseph Ratzinger był większą postacią niż Benedykt XVI.

"Chyba tak. Jeżeli chodzi o jego posługę papieską, myślę, że św. Jan Paweł II długi czas jeszcze przysłaniał jego osobę, jego dzieła. On czuł ciągle na plecach ten ciężar odpowiedzialności, tę wysoką linię, którą wyznaczył św. Jan Paweł II w swojej posłudze papieskiej. My jeszcze tego nie rozumiemy do końca. Wydaje się, że to wszystko tak miało być, ale gdy z perspektywy czasu rzeczywiście spoglądamy takim duchownym okiem na działalność i wielką misyjną odwagę św. Jana Pawła II, który poświęcał wszystko, co tylko miał w swoim życiu głoszeniu ewangelii po całym świecie i to robił w bardzo charyzmatyczny sposób, to jest to, co rzeczywiście godne jest uwagi. Jeżeli chodzi o papieża Benedykta XVI, on już nie miał tej charyzmy, nie miał tej możliwości, dynamiki wewnętrznej, żeby iść tą drogą. Natomiast był oczywiście dobry i z wielką siłą pokazywał drogę Kościoła bardziej w taki sposób, jak Kościół miałby wyznaczyć dalej swoją ścieżkę, głosząc ewangelię w taki sposób, jaki potrzebny jest dzisiaj dla młodych ludzi" - zaznaczał.

"Od Watykanu oczekujemy prawdy. Słowo schowane pod dywanem drażni"

"Najpopularniejsze życzenie, to życzenie sprawiedliwego pokoju. Bo pokój może być niesprawiedliwy, wymuszony dyplomatycznymi sytuacjami, który sprawi, że za kilka lat wrócimy do wojny" - mówił ks. prof. Bogdan Prach, pytany, czego życzyć Ukraińcom z okazji świąt Bożego Narodzenia, które Kościół prawosławny obchodzi 7 stycznia. 

Rektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie nie ma złudzeń co do tego, czy na święta działania wojenne zostaną zawieszone. "Myślę, że nie ma póki co mowy o zawieszeniu broni, nawet na krótki, świąteczny okres. Dlatego że to wszystko, co się działo i dzieje, jest skierowane bardzo konkretnie na cel, który wyznaczył sobie Putin i jego koledzy. Dla nas najważniejsze jest nie poddać się presji, że dla małych czy większych celów będziemy oddawać swoje terytorium" - mówił ks. Prach. 

Duchowny odpowiedział też na pytanie, czy na ulicach Lwowa, mimo trwającej wojny, widać ślady świątecznej krzątaniny, oznaki "dawnej normalności". "Widać, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Jest to może kilka procent tego, co było wcześniej. Choć my nawołujemy, że Putin i Rosjanie chcą, żebyśmy byli smutni, żebyśmy nie świętowali, chowali się w piwnicach i zamykali się w sobie. Róbmy wszystko, żebyśmy mogli pokazywać innym, że nawet w tych warunkach możemy żyć normalnie - razem modlić się, razem rodzinnie świętować wigilię, przyjść do kościoła się pomodlić. Jak będzie? Nie wiemy. Mogą w każdej chwili zawyć syreny, mogą być naloty. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni" - odpowiedział rektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego.

Krzysztof Berenda zapytał swojego gościa także o to, czego Ukraina oczekuje dziś od Watykanu. "Konkretnie wyrażonej prawdy. Żeby ona nie była schowana gdzieś w mroku politycznych rozmyślań czy dyplomatycznych wypowiedzi. Chrystus jak wychodził do ludzi, starał się mówić zawsze prawdziwie i bardzo otwarcie. Tego oczekujemy najbardziej. Każde słowo schowane pod dywanem drażni, nie przynosi tego efektu, który miałoby przynieść słowo tak wielkiego przywódcy jak papież. Zło musi zostać nazwane po imieniu. Jeżeli nie jest nazwane po imieniu, to nie jest skłonne zostać ocenione, przemienić się, nawrócić" - odpowiedział duchowny.

Opracowanie: