„Mamy do czynienia, po raz pierwszy od wybuchu wojny, z konsekwencjami ataku Rosji na Ukrainę. To jest coś, co zakładaliśmy, że może nastąpić. To wydarzyło się właśnie wczoraj. Zginęli polscy obywatele” – mówił wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w Porannej rozmowie w RMF FM. Po wczorajszej eksplozji w Przewodowie ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został wezwany w trybie natychmiastowym do polskiego MSZ-u.

Najważniejsze informacje dotyczące wydarzeń w Przewodowie, reakcji przedstawicieli naszego rządu i sojuszników znajdziecie w RELACJI MINUTA PO MINUCIE oraz na STRONIE GŁÓWNEJ naszego serwisu.

Zagraniczne agencje informują, że na Polskę prawdopodobnie spadła ukraińska rakieta obrony przeciwlotniczej. Robert Mazurek zapytał swojego gościa, co w sytuacji, jeśli te informacje się potwierdzą. "Chciałbym przede wszystkim prosić o to, żeby jeszcze chwilę się w cierpliwość uzbroić. Pojawiają się różne hipotezy. To, co pojawia się w mediach, nie zawsze jest potwierdzone. Mam nadzieję, że, być może jeszcze dzisiaj, być może w odpowiednim czasie, podamy oficjalne informacje do publicznej wiadomości. Musimy bardzo uważać na próby dezinformacji. Od samego początku, od ataku na Ukrainę Rosjanie są bardzo aktywni w tej dziedzinie" - uprzedził Paweł Jabłoński.

Wiceszef resortu spraw zagranicznych został zapytany również o to czy ambasador Rosji Siergiej Andriejew nie powinien zostać odesłany z Polski. "W dyplomacji takie działania również są możliwe. Nie wykluczamy, że coś takiego może się wydarzyć, natomiast muszą zaistnieć ku temu przesłanki. W dyplomacji jest tak, że czasami trzeba utrzymywać kontakty z ludźmi nie tylko tymi, których się nie lubi, ale też reprezentujących interesy państw nastawionych do nas wrogo" - podkreślił gość Roberta Mazurka. Jabłoński dodał, że Polska dyplomacja stara się utrzymywać możliwości komunikacji z Rosją.

Jabłoński: Artykuł 4. Traktatu NATO jest jedną z możliwości

Czy to jest czas, kiedy powinniśmy wezwać do uruchomienia konsultacji w ramach artykułu 4. Traktatu NATO? "Artykuł 4. jest jedną z możliwości, którą należy w tej sytuacji rozważyć. Przewiduje on konsultacje w sytuacji, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo któregokolwiek z państw członkowskich, nawet, jeśli nie doszło do bezpośredniego, celowego ataku zbrojnego" - mówił gość w Porannej rozmowie w RMF FM. Jabłoński dodał, że jako państwo graniczące z zaatakowaną przez Rosję Ukrainą, możemy być narażeni na zdarzenia takie jak to, do którego doszło wczoraj w Przewodowie.

Wiceminister spraw zagranicznych uspokaja, że Polska jest członkiem najsilniejszego sojuszu wojskowego w historii. Reakcja członków NATO na wczorajszy incydent w Przewodowie dowodzi, że jesteśmy znacznie bezpieczniejsi będąc członkiem NATO, niż gdybyśmy znajdowali się poza Sojuszem.

Rosja celowo chce doprowadzić do katastrofy humanitarnej

Wczoraj w Ukrainie doszło do najsilniejszego ostrzału rakietowego od początku rosyjskiej inwazji. Rosja wystrzeliła niemal 100 rakiet, uderzając w infrastrukturę krytyczną i obiekty cywilne. Największe miasta są odcięte od prądu lub dostawy energii zostały ograniczone do minimum.

"Atak na infrastrukturę cywilną, infrastrukturę krytyczną jest kolejną zbrodniczą akcją rosyjską, mającą osłabić morale Ukraińców. Rosja celowo chce doprowadzić do katastrofy humanitarnej. Rosja wie, że wobec zbliżającej się zimy, ludzie będą znacznie bardziej odczuwali konsekwencje odcięcia od energii elektrycznej, od ciepła, od wody" - mówił Paweł Jabłoński.

Robert Mazurek pytał swojego gościa również o szczyt G20 na Bali, w którym brali udział przedstawiciele Rosji. Jabłoński podkreślił, że Kreml zależy na obecności w międzynarodowych formatach. Równocześnie określił udział Rosji w szczycie "skrajną hipokryzją". "Słyszeliśmy, że Rosja jest gotowa do rozmów pokojowych, że Ukraina te rozmowy odrzuca. W ciągu kilku godzin doszło do największego ataku na Ukrainę" - powiedział wiceszef MSZ dodając, że po wczorajszych atakach Putin stracił znaczne poparcie swoich pozaeuropejskich sojuszników.

Jabłoński: Systemy przeciwrakietowe nigdy nie chronią każdego milimetra kraju

"Systemy ochrony przeciwrakietowej na całym świecie to nie są nigdy systemy w 100 proc. skuteczne, chroniące każdy milimetr kraju. W naszym systemie ochrony przeciwrakietowej i lotniczej cele strategiczne są priorytetowe" - mówił Paweł Jabłoński o tym, dlaczego polskie systemy przeciwrakietowe nie przechwyciły rakiety, która wczoraj spadła na Przewodów w woj. lubelskim.

Wiceszef MSZ mówił też, żeby nie wierzyć w informacje, że NATO nie zareaguje w przypadku ataku na Polskę. "To są próby dezinformowania naszego społeczeństwa. Próby osłabiania poparcia dla polityki, która wspiera Ukrainę, bo to jest polityka wzmacniająca nasze bezpieczeństwo, wiec Rosja będzie próbowała to odwracać, także za pomocą różnego rodzaju kanałów przekaźnikowych w Polsce" - powiedział.

Jabłoński o szczycie G20

Jabłoński był też pytany o spotkanie prezydenta USA Joe Bidena z przywódcą Chin Xi Jinpingiem podczas szczytu G20. "Z pewnością dotyczyło bezpieczeństwa i wojny. Natomiast to nie jest tak, że prezydent USA, Chin czy jakiegokolwiek innego państwa mogą zadecydować o losach innego kraju. Ukraina pokazuje, że jest w stanie się bronić, jest gotowa, żeby walczyć o odzyskanie całości swojego terytorium. I nie będzie z pewnością gotowa, żeby poddawać się, zwłaszcza że tę wojnę militarnie wygrywa. Odzyskuje utracone terytoria" - mówił Jabłoński.

Wiceszef MSZ mówił też, że jednoznaczny sprzeciw Bidena i Xi Jipinga wobec rosyjskich gróźb użycia broni jądrowej, nie powstrzyma Rosji przed straszeniem Zachodu użyciem bomby atomowej w Ukrainie. "Będziemy mieli do czynienia z różnego rodzaju groźbami, straszeniem przez Rosję - czy to straszeniem tego rodzaju bronią, czy innego rodzaju atakami, także na państwa członkowskie NATO. Będą z pewnością straszyli, będą z pewnością chcieli w ten sposób zniechęcić państwa zachodnie do dalszego wspierania Ukrainy" - ostrzegał Jabłoński.

Usunięcie Putina nie musi zmienić rosyjskiej polityki

Jabłoński uważa też, że usunięcie Putina ze stanowiska prezydenta, nie musi wcale oznaczać zmiany polityki zagranicznej Rosji. "Niestety mamy do czynienia z państwem, które nie jest poddane przemocowej dyktaturze jednego człowieka, który narzucił wszystkim swoją wolę. On jest emanacją szerszego zjawiska, obecnego w dość szerokich elitach, można powiedzieć w całym społeczeństwie rosyjskim - takiego imperialnego dążenia podporządkowania sobie siłą innych. To jest pewnego rodzaju złudzenie, że każdy, kto przyszedłby na miejsce Putina, byłby nagle oświeconym demokratą. Byłaby to iluzja, choć pewnie wielu polityków w Europie chciałoby w  taką iluzję wierzyć" - powiedział Jabłoński.