"Rada Bezpieczeństwa jest ciałem ONZ, które jest ciałem wybitnie politycznym. Każdy ze stałych członków – w tym Rosja – ma prawo weta, więc ja bym specjalnie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie widział ratunku czy też szansy na przełamanie impasu wojennego. Raczej trzeba szukać rozwiązania, czy powodów do większego optymizmu na froncie. Niestety to jest smutne, ale jest to wynikiem 'real politic'" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Tomasz Koncewicz komentując fakt, że w kwietniu RB ONZ przewodniczy Rosja. "Instytucje już są troszkę bezradne. Mogą coś zrobić tylko i wyłącznie dlatego, że Ukraińcy do chwili obecnej walczą. Sankcje mają tylko sens tak długo, jak Ukraińcy walczą. Gdyby Ukraińcy nie walczyli przez ostatni rok, to z pewnością tych sankcji by nie było" – tłumaczył kierownik Katedry Prawa Europejskiego i Porównawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Gość Kazimiery Szczuki odniósł się także do faktu, że Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina w związku ze zbrodniami wojennymi popełnionymi na Ukrainie.

Jeżeli chodzi o MTK w Hadze, to wydaje się, że trzeba dokonać rozróżnienia na dwa poziomy naszej analizy. Doskonale wiemy, że MTK w Hadze wydał dwa listy gończe za Putinem oraz jego bliską współpracowniczką, wskazując na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zbrodni wojennych przez Putina i podległą mu administrację. Ten wymiar prawny jest niezwykle ważny, ale on jest nieco przytępiony przez "real politic". My wiemy, że prawo przemawia za MTK i za tymi nakazami aresztowania, ale mamy jeszcze ten drugi poziom, który dla mnie jest ważniejszy. On uzupełnia poziom prawny i "real politic". To jest ten wymiar symboliczny - tłumaczył.

Bez względu na to, co się stanie dalej i jak Putin może drwić z tego, co MTK zdecydował w jego sprawie, a może drwić, bo w tym przypadku, jeżeli chodzi o prawo, to polityka zwycięża nad prawem, to w wymiarze symbolicznym Putin przegrywa. Przesłanie jest jasne - stałeś się pariasem społeczności międzynarodowej i gdziekolwiek się udasz, każde z państw, które podpisały statut powołujący do życia MTK, będzie zobowiązane nie tylko do zatrzymania twojej osoby, ale także aresztowania i wydania. Ta symbolika jest niezwykle ważna, bo symbolika będzie trwała znacznie dłużej niż puste gesty polityczne. A prawo, które w tej chwili działa na zwolnionych obrotach, wkrótce - zakładam, że jest to perspektywa MTK, która ma charakter długoterminowy - zacznie przynosić efekty, ale na to musimy poczekać. Natomiast efekty symboliczne czujemy już teraz - dodał gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Prof. Tomasz Koncewicz był także pytany o środową wizytę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Polsce. To bardzo dobra wizyta i rzadki powód do radości dla Ukraińców, którzy są w naszym kraju, a którzy powodów do radości nie mają na co dzień zbyt wiele - mówił.

Jak dodawał, ta wizyta jest również bardzo ważna wizerunkowo. Każda przeciwwaga dla wizerunku opresyjności i przemocy, którą reprezentuje dzisiaj Rosja, jest dobrą wiadomością i na pewno czymś, co powinno być dla nas, Polaków powodem do satysfakcji - tłumaczył prof. Tomasz Koncewicz.

"Polskie społeczeństwo nie wytworzyło w sobie 'nawyków serca', by bronić demokracji"

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Kazimiera Szczuka pytała swojego gościa, dlaczego protesty przeciwko zmianom w sądownictwie angażują o wiele więcej społeczeństwa niż w Polsce. Prof. Koncewicz wyraził pogląd, że po 1989 roku politycy skupili się na budowie państwa prawa, tymczasem społeczeństwo nie zdążyło wytworzyć w sobie "nawyków serca". Nawyki serca buduje się przez całe generacje, (...) a kiedy Polacy mieli nauczyć się swoich własnych nawyków serca? I zrozumieć, że życie w państwie demokratycznym, które jest państwem porządnym, to coś więcej niż funkcjonująca gospodarka rynkowa, niż własne cztery ściany, ale także nasza troska o to, co robią politycy w Warszawie - podkreślał Koncewicz.

Odnosząc się do sytuacji w Izraelu, prawnik relacjonował, że jego koledzy po fachu w Jerozolimie również byli zaskoczeni skalą protestów przeciwko zmianom w sądownictwie. Prof. Koncewicz rozmawiał też z uczestnikami demonstracji. To, co mnie zaskoczyło niezwykle pozytywnie, było to, że przeciętny Izraelczyk na tym właśnie wiecu dokonuje bardzo jasnego połączenia dwóch spraw - z jednej strony niezależnego od jakiejkolwiek władzy politycznej sądownictwa, z drugiej - życia w demokratycznym państwie. I dla nich te dwie rzeczy się łączą - dla przeciętnego Izraelczyka, z którym rozmawiałem, (jest jasne, że) jeżeli nie będzie niezależnego sądu w Izraelu, nie będziemy mieli demokratycznego państwa w Izraelu - tłumaczył Koncewicz. 

W jego ocenie, tego typu myślenia brakuje w Polsce. W Polsce przekonanie jest takie, że OK, politycy majstrują przy wymiarze sprawiedliwości, ale nie zmienia to profilu naszego państwa, bo nadal jesteśmy państwem demokratycznym. Otóż nie - jeżeli nie ma gwaranta naszych praw i wolności, jeżeli nie są przestrzegane prawa mniejszości pomiędzy wyborami, to my nie jesteśmy demokracją. Jesteśmy jedynie demokracją statystyczną: oddaliśmy symboliczny głos w wyborach, a potem niech się dzieje wola boża. Nie, po wyborach to obywatele są gospodarzem demokracji i oni muszą wykazać zaangażowanie, aktywizm i niestety tego nam zabrakło w Polsce. I tego nam braknie cały czas w Polsce - wskazał prawnik. 

Przyznał, iż miał nadzieję, że w Polsce zmienią coś pod tym względem protesty przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. A w Izraelu - i to jest zasadnicza różnica między Polską a Izraelem - to już nie działa. I to był mój bardzo ważny przekaz: jeżeli chcecie wygrać, nie możecie odpuścić Netanjahu, bo on dokładnie na to czeka. Za miesiąc wrócimy z reformą nieco rozwodnioną Sądu Najwyższego w nadziei, że nie będzie już tych protestów. Izraelczycy już wiedzą, że nie mogą wrócić z ulicy do domu - zaznaczył Koncewicz. 

O sytuacji w TK: Mamy do czynienia ze śmiercią państwa prawa

W Popołudniowej rozmowie w RMF FM padło też pytanie o sytuację w Trybunale Konstytucyjnym. Prof.  Koncewicz ocenił, że mamy tam obecnie do czynienia ze "śmiercią państwa prawa", ponieważ TK przestał chronić obywateli przed politykami.  

Dzisiaj TK ma zatwierdzać to, co uchwali parlament i tworzyć takie efektywne obrazy polityczne dla wyborców jednej opcji politycznej, żeby przekonywać: zobaczcie, nasze ustawy są konstytucyjne, bo nasz TK uznał, że są konstytucyjne. To nie jest więc impas, to nie jest kryzys państwa prawa, to jest wojna przeciwko konstytucji - stwierdził prawnik.

Opracowanie: