"Nie rozmawiamy o tym"- tak wiceprzewodnicząca SLD Karolina Pawliczak, odpowiada na pytanie, czy podpisałaby się pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum ws. aborcji. Jak dodaje, jesteśmy w parlamencie, mamy inne możliwości i inne narzędzia.

Gość Marcina Zaborskiego stwierdza jednocześnie: jest dziś akceptacja społeczna, żeby wprowadzać zmiany w ustawie aborcyjnej.

"Nie mogę znieść tego, co mówią politycy prawicy. (...) Demonizują kobiety. (...) Kobiety o poglądach prawicowych również dokonują aborcji" - stwierdziła Karolina Pawliczak.

"Ustawa aborcyjna z 1993 r. to nie jest żaden kompromis. Nam chodzi o prawo do wyboru"- podkreśla.

"Marta Lempart posługuje się radykalnym językiem. Wierzę, że w ramach kompromisu, mogłaby złagodnieć. Póki co jej postawa nie odpowiada moim standardom politycznym" - tak wiceprzewodnicząca SLD Karolina Pawliczak, odpowiada na pytanie, czy zaprosiłaby do rządu liderkę Strajku Kobiet

Jak dodaje Karolina Pawliczak "legalizacja aborcji to nasz bardzo ważny warunek przy ewentualnym konstruowaniu koalicji rządzącej w przyszłości".

Karolina Pawliczak: Postawa Lempart nie odpowiada moim standardom w polityce

"To jest nasz bardzo ważny warunek. Ważny punkt naszego programu wyborczego. Będziemy do tego przekonywać naszych przyszłych koalicjantów" - mówiła Karolina Pawliczak pytana, czy Lewica postawi kwestię legalizacji aborcji jako warunek graniczny swoim ewentualnym, przyszłym koalicjantom.

Marcin Zaborski zapytał wiceprzewodniczącą SLD także o to, czy zaprosiłaby do współpracy liderkę Strajku Kobiet, Martę Lempart. "Głęboko wierzę, że w ramach kompromisu mogłaby złagodnieć , ale póki co jej tak radykalna postawa trochę nie odpowiada tym standardom, które ja wprowadzam w politykę" - powiedziała Pawliczak.

W programie padło też pytanie o to, czy Anna Maria Żukowska sama zrezygnowała z funkcji rzeczniczki Lewicy. "Być może były jakieś głosy, które do niej docierały, żeby tę decyzję podjęła, ale podjęła ją samodzielnie" - odpowiedziała wiceszefowa SLD.

Przeczytaj całą rozmowę:

Marcin Zaborski: Pani poseł, czy podpisze się pani pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum w sprawie aborcji?

Karolina Pawliczak: Panie redaktorze, Lewica ma swoje projekty, jeśli chodzi o kwestie dotyczące aborcji.

To za chwilę o nich porozmawiamy, ale najpierw pytanie konkretne i konkretna odpowiedź, bardzo proszę. Czy pani podpisze wniosek o ogólnopolskie referendum w sprawie aborcji?

Dzisiaj nie rozmawiamy o referendum.

Dlaczego?

Dzisiaj nie rozmawiamy o referendum dlatego, że referendum jest zupełnie oddaloną perspektywą.

A nie. Ja pytam o to z bardzo konkretnego powodu, pani poseł. To był wasz pomysł, pomysł SLD zgłoszony w 2016 roku. Więc pytam, czy jeszcze jest wam bliski, przecież pani także namawiała do zbierania podpisów, wtedy za tym pomysłem?

Panie redaktorze, wówczas Lewica była poza parlamentem. Podjęliśmy tę inicjatywę, to była bardzo ważna inicjatywa, dlatego że zależało nam na podjęciu przede wszystkim też dyskusji w Polsce na temat aborcji. I to się udało.

Czyli nie chodziło o referendum, tylko o dyskutowanie?

Udało nam się wzbudzić zainteresowanie tą sprawą i tą tematyką. Ale dzisiaj jesteśmy w parlamencie. Dzisiaj mamy inne narzędzia, inne możliwości do egzekwowania również naszych projektów ustaw. I mamy projekty, o których, tak jak pan wspomniał, mam nadzieję, że porozmawiamy.

Tak, tylko że dzisiaj w parlamencie, pani poseł, mówicie, że pomysł referendum w sprawie aborcji nie jest dobrym pomysłem, bo to są prawa człowieka i o prawach człowieka nie powinniśmy decydować w referendum. Pytanie więc, czy wtedy, kiedy chcieliście tego referendum, popełniliście błąd, czy popełniacie błąd teraz?

Nie, nie popełniliśmy błędu. Tak jak powiedziałem na początku, chcieliśmy rozpocząć szeroką społeczną dyskusję na temat praw aborcyjnych w naszym państwie. Natomiast dzisiaj nie mamy możliwości, jeśli chodzi o kwestię referendum, żadnego wpływu tak naprawdę na to, jak będą kształtowane pytania referendalne.

A wtedy mieliście, pani poseł? Też nie mieliście, byliście poza parlamentem. Dzisiaj jesteście w parlamencie, więc jakiś wpływ macie. Pytanie, ile zebraliście wtedy podpisów, pani poseł, pod tym wnioskiem w 2016 roku?

Wydaje mi się, że było około 100 tys. podpisów.

Czyli się nie udało zebrać pół miliona?

Nie. Tylu podpisów nie udało się wówczas zebrać. Ale też proszę pamiętać o tym, że byliśmy poza parlamentem. Partia, która jest poza parlamentem, ma zdecydowanie inne możliwości. Ja będę dzisiaj stała na stanowisku takim, że po roku funkcjonowania w parlamencie mamy dobre projekty ustaw. Zapraszamy do tej inicjatywy inne formacje polityczne. Dzisiaj odbyło się również spotkanie z innymi formacjami politycznymi z opozycji i wierzę głęboko w to, że przekonamy również Prawo i Sprawiedliwość do tego, żeby naszą ustawę, mówimy o ustawie o dekryminalizacji aborcji, poparło.

A jest pani pewna, że, gdybyśmy dzisiaj zorganizowali referendum w sprawie aborcji, ponad połowa Polaków powiedziałaby, że chce, żeby każda kobieta w Polsce mogła dokonać aborcji do dwunastego tygodnia ciąży, bez żadnych warunków dodatkowych, wstępnych?

Panie redaktorze, ja widzę, co się dzieje na ulicach polskich miast. I w ubiegłym roku, kiedy również uczestniczyliśmy - posłanki, posłowie Lewicy uczestniczyli również w tych protestach - co się dzieje dzisiaj. Mimo faktycznie zagrożenia pandemicznego ludzie wychodzą na ulicę, pokazują swój głos. To jest wielka akcja społeczna, stąd uważam, że również jest przyzwolenie i akceptacja społeczna do tego, żeby wprowadzać zmiany w ustawie. A przede wszystkim, żeby sprzeciwić się wyrokowi, który został opublikowany i wydany przez Trybunał Konstytucyjny.

Tylko pytanie, jakie zmiany? Bo jeśli spoglądam na jesienny sondaż wykonany dla RMF FM i Dziennika Gazety Prawnej przez firmę United Surveys, to tutaj takie rozwiązania, o których mówimy - do dwunastego tygodnia ciąży aborcja legalna, bez żadnych warunków wstępnych, poparło mniej niż 1/4 pytanych, pani poseł. I takich sondaży jest więcej.

Panie redaktorze, tak jak powiedziałam, widzę społeczne zaangażowanie w to, żeby zmiany w tym zakresie dokonać. Ustawa, która obowiązuje od 1993 roku, z tą zmianą, która została wprowadzona, to nie jest żaden kompromis. To nie jest żaden kompromis, nam chodzi przede wszystkim o prawo do wyboru, prawo kobiet do wyboru. Ja po prostu nie mogę znieść tego, co mówią dzisiaj politycy prawicy, wręcz demonizując kobiety. Bo co zrobili politycy prawicy? Przecież mają większość w parlamencie. Mogli przeprowadzić tę ustawę w parlamencie, a jednak posłużono się, w białych rękawiczkach, Trybunałem Konstytucyjnym. Ja mam na to taką odpowiedź. Otóż kobiety o poglądach prawicowych również dokonują aborcji, nie chciano po prostu stracić zaufania czy też poparcia społecznego w gronie osób, które są po tamtej stronie sceny politycznej, po prawicy. Dlatego posłużono się Trybunałem Konstytucyjnym. Uważam, że zmiany w tym zakresie, jeśli chodzi o kwestie aborcyjne powinny być dokonane.

Pani poseł, może pani dzisiaj jednoznacznie, kategorycznie powiedzieć - wejdziemy w koalicję rządową tylko z tymi, którzy zgodzą się na taki zapis w polskim prawie - legalna aborcja do dwunastego tygodnia ciąży?

Tak.

Czyli to będzie warunek wejścia Lewicy w koalicję rządową, jakąkolwiek, z kimkolwiek po wyborach?

Nie, panie redaktorze. Wyłączam absolutnie Konfederację, wyłączam tutaj polityków Prawa i Sprawiedliwości, szeroko rozumianą radykalną prawicę.

Jasne. Ale gdybyście mieli rządzić z kimkolwiek z opozycji, to to jest wasz warunek? Absolutnie to jest Rubikon, którego tutaj przekroczyć nie pozwolicie?

To jest nasz bardzo ważny warunek, ważny punkt naszego programu wyborczego. I uważam, że należy to wprowadzić. Będziemy do tego przekonywać naszych przyszłych koalicjantów. Jesteśmy do tego przygotowani poprzez merytorykę i poprzez ustawy, które przygotowaliśmy. Również wespół z ekspertami, bo to jest głos społeczny, który chcemy wprowadzić do ustawodawstwa.

A propos głosu społecznego. Zaprosiłaby pani Martę Lempart, liderkę Strajku Kobiet do pracy rządu, tworzonego czy współtworzonego przez Lewicę?

Pani Marta Lempart ma specyficzną postawę na tych strajkach. Faktycznie jest osobą posługującą się dość radykalnym językiem. Ten język to jest język ulicy. On faktycznie musi być na pewno głośniejszy niż język, którym posługujemy się w parlamencie. Głęboko wierzę w to, że w ramach takiego kompromisu mogłaby złagodnieć, ale póki co jej postawa tak radykalna, panie redaktorze, trochę nie odpowiada tym standardom, które ja staram się wprowadzać w politykę.

Pytanie brzmiało, czy zaprosiłaby pani ją do rządu, pani poseł. Konkretna odpowiedź.

W zależności od tego, co przedstawiłaby, jeśli chodzi o ewentualnie swoje działania. Ona ciągle mówi, że nie ma żadnych ambicji politycznych, jest działaczem społecznym, który chce przede wszystkim być tym właśnie głosem ludu. Ja nie chcę za nią odpowiadać, czy ona chciałaby wejść do rządu. To są daleko idące w ogóle insynuacje.

Ja pytam panią, czy pani by ją zaprosiła, a nie czy pani myśli, że ona by chciała. To zupełnie co innego, pani poseł, i oboje o tym dobrze wiemy, i to była sprytna ucieczka od odpowiedzi na pytanie. Ale na koniec tej części rozmowy jeszcze jedno krótkie pytanie: czy pani zdaniem Lewica jednak nie poniosła przypadkiem porażki? Bo jak popatrzymy na to, co się dzieje na ulicach i patrzymy na wyniki sondażowe Lewicy na poziomie wciąż 9, 12 punktów w sondażach, to jakoś wam nieszczególnie przybywa zwolenników, mimo atmosfery w kraju?

Tak, atmosfera jest bardzo trudna, bardzo ciężka. Zresztą sam czas pandemii również nie sprzyja nastrojom społecznym. Na pewno również nastrojom politycznym. Ja przyznam, że mam zawsze taki zdroworozsądkowy stosunek do sondaży. Przed wyborami te sondaże również nie były korzystne, a mimo to Lewica weszła do parlamentu. Cieszymy się z tego, mamy 48-osobowy klub parlamentarny... 50-osobowy, przepraszam, bo mamy oczywiście 2 senatorów.