"Bardzo liczyłem na wspólną listę. Dobrze by było, żeby była wspólna lista czterech podmiotów opozycyjnych, tych partii, które razem występowały i złożyły wniosek o wotum nieufności dla ministra (Przemysława) Czarnka. Ale obawiam się, że tego nie będzie. Oprócz Lewicy i Platformy Obywatelskiej są partnerzy, którzy mówili: wolimy iść inną drogą. My to rozumiemy, dlatego się sami przygotowujemy do wyborów" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Podkreślał, że na opozycji jest jednak sporo podziałów ideologicznych. "Jestem przekonany, że wiele spraw nas łączy: praworządność, Bruksela, pieniądze z UE, bezpieczeństwo, NATO. To wszystko jest fundamentem. Ale są też niuanse, które nas różnią i dlatego jesteśmy Lewicą, a nie Platformą" - mówił.

Pytany o przyszłość samej Lewicy Gawkowski powiedział, że zależy im na rozszerzaniu sojuszu o kolejne środowiska. "Chcemy, by dołączyła do nas Polska Partia Socjalistyczna, senator Wojciech Konieczny, wysłaliśmy zaproszenie (...) Nikomu nie będziemy zamykali drzwi" - podkreślił.

Kazimiera Szczuka zapytała także swojego gościa o to, kto będzie twarzą kampanii wyborczej Lewicy. Gawkowski stwierdził, że będzie to "team Lewica". "Jeździmy po 15, 20, 25 osób. Pokazujemy się w różnych miastach, jesteśmy różni, bo różna jest Lewica" - mówił.

Gawkowski zdradził, że pewne rzeczy, jeśli chodzi o listy wyborcze, są już pewne. "W Warszawie liderem Lewicy będzie Adrian Zandberg, w Sosnowcu będzie Włodzimierz Czarzasty" - mówił.

Gawkowski: Przestałem wierzyć, że powstanie wspólna lista opozycji

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Krzysztof Gawkowski przyznał, iż wspólna lista czterech formacji: Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i PSL dawałaby wyborczą premię i szansę na zdobycie 276 mandatów w Sejmie - tylu, ilu potrzeba do odrzucenia prezydenckiego weta. "Jeżeli będziemy szli oddzielnie - w jednym bloku, w dwóch blokach, trzech czy czterech - to mniej więcej większość jest 231-240 mandatów. Skokowego wzrostu nie ma. Dlatego chciałbym wspólnej listy, ale przestałem wierzyć, że ona będzie" - przyznał szef klubu Lewicy.

Według niego, projekt budowy jednej listy byłby "do uratowania", gdyby niektórzy przestali się "kręcić wokół swoich porozumień".

Gawkowski: Chcemy legalnej aborcji, równości małżeńskiej i opodatkowania Kościoła

Kazimiera Szczuka zapytała też swego gościa czym jego formacja chciałaby się wyróżnić spośród pozostałych ugrupowań opozycyjnych. W tym kontekście szef klubu Lewicy wymienił m.in. program budowy tanich mieszkań na wynajem. "Pokazywaliśmy ten program, byliśmy we Włocławku, budują się takie mieszkania, robi to wiceprezydent miasta z Lewicy" - zaznaczył Gawkowski.

Oprócz tego - jak wskazał - Lewica stawia na kwestie "prawno-człowiecze", czyli legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży, małżeństwa dla osób tej samej płci, likwidację Funduszu Kościelnego, wyprowadzenie religii ze szkół i opodatkowanie Kościoła.

Gawkowski opowiedział się ponadto za wypowiedzeniem konkordatu i wyrównaniem tzw. luki płacowej w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn, ale też między miastem i wsią.

Czy Lewica przyjmie z powrotem Hannę Gill-Piątek?

Kazimiera Szczuka zapytała też swego gościa, czy Lewica przyjęłaby z powrotem w swe szeregi posłankę Hannę Gill-Piątek, która w zeszłym tygodniu odeszła z Polski 2050.  "Nie sądzę. Hanna Gill-Piątek podjęła decyzję, że nie chce być z Lewicą. Poszła do pana Hołowni, który od początku miał rys konserwatywny (...) Jeżeli ktoś odszedł z partii lewicowej do partii centrowo-konserwatywnej, a dzisiaj odszedł z niej, bo jest bardziej konserwatywna, to rozumiem, że odszedł i dlaczego, ale Lewica też ma swoje ego, DNA i tożsamość, w którym jakieś osoby się mieszczą albo nie" - tłumaczył polityk.

Zaznaczył jednak, że jeśli Hanna Gill-Piątek zgłosi się do Lewicy, wówczas formacja rozważy, czy przyjąć ją po raz kolejny. "Dzisiaj nie podjęła takich rozmów" - dodał Gawkowski.

Gawkowski: Kaczyński, Morawiecki i Duda to szajka, która pozbawiła Polskę pieniędzy z UE

Tematem Popołudniowej rozmowy w RMF FM była też ubiegłotygodniowa zapowiedź prezydenta skierowania nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego. Nowela - zdaniem PiS - wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej, by odblokować dla Polski pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy.

Krzysztof Gawkowski wyraził pogląd, iż decyzja Andrzeja Dudy będzie skutkować kolejnym opóźnieniem w wypłacie unijnych środków. "To jest de facto super weto  prezydenta (...). Prezydent doprowadził do chaosu" - ocenił szef klubu Lewicy.

Przekonywał ponadto, iż projekt zmian w ustawie o SN był "pułapką zastawioną przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na opozycję". "W tę pułapkę wszedł dzisiaj Andrzej Duda (...) Wpadł w te sidła i będzie się teraz musiał tłumaczyć dlaczego nie ma tych pieniędzy, dlaczego Polakom się gorzej żyje, dlaczego inflacja dobija, dlaczego raty kredytów są wyższe, dlaczego jest gorzej. Ktoś to zrobił" - mówił Gawkowski.

Jak dodał, prezes Kaczyński, prezydent Duda i premier Mateusz Morawiecki to "szajka ludzi trzymających razem władzę". "Razem doprowadzili do tego, że tych pieniędzy nie ma. Gdyby wcześniej sami wymiaru sprawiedliwości nie zdemolowali, to pieniądze by były" - wskazał szef klubu Lewicy.

Ocenił ponadto, iż Andrzej Duda "spoliczkował" polskie społeczeństwo. "Powiedział im: masz kryzys, masz ratę, to sobie płać" - zaznaczył szef klubu Lewicy.

Gawkowski: Opozycja wygra wybory, stworzy rząd, nie pokłóci się i będzie sprzątać po PiS-ie

Na koniec rozmowy Kazimiera Szczuka zapytała Gawkowskiego, czy wierzy w zwycięstwo wyborcze opozycji. "Mogę tutaj w studio w pełni zadeklarować: na jesieni tego roku - nie wiem, kiedy będą wybory, ale chciałbym, żeby były jak najszybciej, czyli początek lub połowa października - że opozycja wygra wybory, będzie tworzyła rząd, nie pokłóci się o władzę. I więcej pani powiem - będzie sprzątała po PiS-ie, ale będzie też pamiętała o tym, żeby ludziom w małym miasteczku też się lepiej żyło" - zapewnił szef klubu Lewicy.

Opracowanie: