Mimo kłopotów z zimową aurą, po południu w Oberstdorfie rozpocznie się dziś 64. Turniej Czterech Skoczni. W konkursie wystąpi czterech biało-czerwonych: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Stefan Hula i Maciej Kot. Jednak głównym faworytem do zwycięstwa jest Słoweniec Peter Prevc. Kłopot w tym, że od lat Turniej wygrywają Austriacy.

Mimo kłopotów z zimową aurą, po południu w Oberstdorfie rozpocznie się dziś 64. Turniej Czterech Skoczni. W konkursie wystąpi czterech biało-czerwonych: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Stefan Hula i Maciej Kot. Jednak głównym faworytem do zwycięstwa jest Słoweniec Peter Prevc. Kłopot w tym, że od lat Turniej wygrywają Austriacy.
Słoweniec Peter Prevc - faworyt tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni /Daniel Karmann /PAP/EPA

Dominacja Austriaków w ostatnich latach jest wprost niesamowita. Skoczkowie z tego kraju wygrali siedem ostatnich edycji Turnieju. Dwukrotnie udało się to Gregorowi Schlierenzauerowi. Po jednym triumfie mają na koncie Wolfgang Loitzl, Andreas Kofler, Thomas Morgenstern, Thomas Diethart i Stefan Kraft. Ostatnim, który poradził sobie z Austriakami, był Janne Ahonen w sezonie 2007/2008.

W tym sezonie w Pucharze Świata Austriacy skaczą jednak przeciętnie. Najwyżej - na 6. miejscu jest Michael Hayboeck. Faworytem Turnieju pozostaje więc lider klasyfikacji generalnej Słoweniec Peter Prevc. Powalczy z pewnością Severin Freund. Niemcy na triumf w Turnieju czekają od sezonu 2001/2002. O zwycięstwie mogą myśleć też mocni w tym sezonie Norwegowie.

Warto pamiętać, że zwycięstwo w pierwszym konkursie nie zagwarantuje jeszcze nikomu wygrania całego Turnieju. W całej historii tylko 25 skoczków wygrywało w Oberstdorfie, a później ostatecznie triumfowało w TCS. Historia pokazuje jednak, że słaby występ w pierwszym konkursie nie daje nadziei na końcowy triumf. W ostatnich 10 latach późniejszy zwycięzca Turnieju 9-krotnie stał w Oberstdorfie na podium. Tylko Norweg Anders Jacobsen w sezonie 2006/2007 zajął na inaugurację 4. lokatę.

Kibice oczywiście jak zwykle będą czekać na rekordy. Trudno będzie wyrównać rekord Svena Hannavalda z sezonu 2001/2002. Niemiec wygrał wtedy Turniej Czterech Skoczni, zwyciężając we wszystkich czterech konkursach. To na razie jedyny taki sukces w historii. Z drugiej strony warto pamiętać, że w całym Turnieju można zwyciężyć, nie wygrywając ani jednego z czterech konkursów. Po raz ostatni udało się to Janne Ahonenowi w 1999 roku. Mieliśmy też sezon, w którym po zakończeniu ostatniego konkursu w Innsbrucku dwaj skoczkowie mieli identyczny dorobek punktowy. 10 lat temu Ahonen i Czech Jakub Janda zakończyli turniej z dorobkiem 1081,5 punktu. Zajęli więc ex-aequo pierwsze miejsce. Najwięcej punków w Turnieju uzbierał jednak wspominany już Loitzl. W sezonie 2008/2009 jego rezultat wyniósł 1123,7.

My w tym sezonie możemy tylko liczyć na utrzymanie 6-letniej passy. Przez sześć kolejnych sezonów polski skoczek kończył TCS w czołowej dziesiątce. Zaczął Adam Małysz (9., 6.), a później równie dobrze spisywał się Kamil Stoch (8.,4.,7.,10.). Patrząc jednak na formę biało-czerwonych trudno oczekiwać porównywalnego wyniku. Marzeniem byłoby oczywiście podium na otwarcie Turnieju w Oberstdorfie, ale w ostatnich latach (2004 i 2006) tylko Adam Małysz zdołał zająć tam dwukrotnie trzecie miejsce. Przed rokiem blisko powtórzenia tego wyniku był Stoch, ale uplasował się na 4. miejscu.

(bs)