Rafał Majka zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej Tour de France. Polak po raz drugi zakończy wyścig w białej koszulce w czerwone grochy. O wszystkim przesądziła piątkowa, dobra jazda naszego kolarza na 19. etapie wyścigu. Pierwsze miejsce zajął Romain Bardet. To dopiero pierwsze etapowe zwycięstwo francuskiego kolarza w tegorocznej Wielkiej Pętli.

Rafał Majka po raz kolejny w tegorocznym wyścigu postanowił ruszyć do ucieczki. Tym razem nie mógł postąpić inaczej, bo w odjeździe znalazł się także wicelider klasyfikacji górskiej Belg Thomas De Gendt. To właśnie on wygrał pierwszą górską premię, a drugie miejsce wywalczył na niej Polak. Podobny scenariusz miał miejsce na drugiej górskiej premii. Rafał Majka znów finiszował tuż za Belgiem, a że miał dużą przewagę w klasyfikacji górskiej, to zapewnienie sobie zwycięstwa było już na wyciągnięcie ręki. Decydujące okazały się kolejne kilometry. Belg nie wytrzymał tempa i zrezygnował z jazdy w ucieczce. Rafał Majka postanowił za to przyspieszyć. Chciał już na Monte di Bisanne zakończyć walkę o białą koszulkę w czerwone grochy. Polak potrzebował zwycięstwa na tej górskiej premii i dopiął swego. Jechał na czele ucieczki, a kilkaset metrów przed premią odskoczył od rywali, którzy niespecjalnie starali się go ścigać.

Poprzednio Majka był najlepszym góralem Wielkiej Pętli w 2014 roku. Z dwoma zwycięstwami w tej klasyfikacji dołączył do takich kolarskich sław jak: Eddy Merckx, czy Fausto Coppi. Absolutnym największym królem gór w historii Tour de France pozostaje jednak Richard Virenque, który wyścig w koszulce najlepszego górala kończył siedmiokrotnie.

Deszcz i mokry asfalt

Ostatnie kilometry etapu to dla kolarzy ciężkie warunki. Rozpadało się i trzeba było jechać po mokrym asfalcie i dodatkowo przy padającym deszczu. To szczególnie niebezpieczne na zjazdach. Przekonał się o tym Pierre Roland, który wywrócił się na jednym z zakrętów. Przewrócili się również inni zawodnicy. Rafał Majka jechał już spokojnie - nie chciał ryzykować. Do ataku ruszył za to Portugalczyk Rui Costa, który nie zważając na kłopoty, samotnie mknął do mety. Za jego plecami peleton dogonił resztę uciekinierów.

Wszystko rozstrzygnęło się na decydującym podjeździe, który prowadził już prosto na linię mety. Costę dogonił Romain Bardet. Trzy kilometry przed metą Francuz zostawił Portugalczyka. Musiał zaatakować, bo na wspomnianą dwójką naciskać zaczęli liderzy wyścigu z Chrisem Froomem na czele. Bardet samotnie dotarł na metę. Costę dogonili rywale. Ostatecznie na drugim miejscu etap ukończył Hiszpan Joaquin Rodriguez, który wraz z kilkoma innymi zawodnikami stracił 22 sekundy do zwycięzcy. Rafał Majka ukończył etap na 27. miejscu z ponad 6 minutami straty.

19 etap miał także nieprzyjemny epizod. W kraksie poważnie ucierpiał Holender Tim Dumoulin i musiał wycofać się z rywalizacji. Dopiero badania w szpitalu wykażą jak poważny jest uraz zawodnika, który jest jednym z faworytów olimpijskiej jazdy indywidualnej na czas.