Popołudniowy trening polskich piłkarzy w Bad Waltersdorf został odwołany - informują wysłannicy RMF FM do Austrii. Decyzję podjął trener Leo Beenhakker. Na murawie jest za dużo wody po porannej ulewie. O godzinie osiemnastej piłkarze będą rozmawiać z trenerem - prawdopodobnie o taktyce gry.

Rzęsisty deszcz padał przez cały poranek. Kadrowicze mokli podczas całego, niemal półtoragodzinnego porannego treningu. Rozpogodziło się dopiero, kiedy kadrowicze wsiedli do autokaru i pojechali do położonego na wzgórzu hotelu "Der Steirerhof". Zobacz film specjalnego wysłannika RMF FM do Bad Waltersdorf Pawła Żuchowskiego:

Leo Beenhakker i jego załoga robią wszystko, by nie podzielić losu chociażby Serbii, która w ostatnim meczu towarzyskim w Gelsenkirchen już „była w ogródku” (prowadziła 1-0), by ulec 1-2. Na środowych, przedpołudniowych zajęciach biało-czerwoni dopieszczali atak oskrzydlający. Właśnie w ten sposób będą chcieli przedostawać się pod bramkę Jensa Lehmana. Na środku, gdzie u Niemców króluje Michael Ballack, a wspomaga go wszędobylski Torsten Frings przedrzeć się będzie szalenie ciężko, nie mając w składzie tarana pokroju Wayne'a Rooneya.

Polacy byli podzieleni na dwie części. Część, z Kubą Błaszczykowskim i Ebim Smolarkiem, ćwiczyła ataki flanką na jednej połowie, inni, z Maciejem Żurawskim i Jackiem Krzynówkiem, wykonywali te same ćwiczenia po drugiej stronie, strzelając na bramkę Artura Boruca, którego zastępował Łukasz Fabiański. Strzały Kuby i Ebiego próbował powstrzymywać Tomasz Kuszczak. Ataki bocznymi sektorami boiska trenowali też obrońcy. Celował w tym zadaniu najbardziej ofensywnie usposobiony nasz defensor, Marcin Wasilewski.

Tylko ostatnie 20 minut zajęć nie było utajnione. Szkoleniowiec zarządził ciężkie gierki taktyczne, także było bardzo ostro. Aura nam nie przeszkadza. Jeśli w niedzielę pogoda też będzie kiepska, to bez znaczenia. Musimy skoncentrować się na grze, lecz we wszystkich spotkaniach grupowych, a nie jak słyszymy naokoło, iż tylko na dokopaniu Niemcom - relacjonował Marcin Wasilewski.

Na koniec treningu fizjolog Mike Lindemann próbował się porozumieć z Rogerem Guerreiro. Przy pomocy wstawek z języka migowego jakoś się to udało. Wyrazem porozumienia było przytaknięcie głową obu panów na koniec konwersacji. Jako pierwszy z boiska zszedł Michał Żewłakow. Skoncentrowany i co ważne - już zdrowy. Ćwiczy z zespołem z pełnym obciążeniem. W świetnym humorze był Kuszczak. Schodząc z boiska przed fotoreporterami przyjmował pozycję kulturysty. Podnosił ręce w górę, żartował i pokrzykiwał do kolegów.