Zwycięstwo 1:0 po swojej bramce - tak Kamil Glik, w humorystycznym tonie, wytypował wynik sobotniego pojedynku reprezentacji Polski i Niemiec w eliminacjach do piłkarskich mistrzostw Europy 2016. "Naszym celem powinna być chęć zrobienia czegoś historycznego" - stwierdził zaś zupełnie serio.

Niemcy przyjadą do Warszawy w składzie mocno różniącym się od tego, w którym w Brazylii sięgnęli po tytuł mistrzów świata. Po mundialu kariery w drużynie narodowej zakończyli m.in. Philipp Lahm i Miroslav Klose. Z kolei kontuzje wykluczyły z udziału w zbliżającym się spotkaniu m.in. Bastiana Schweinsteigera, Samiego Khedirę, Marco Reusa, Mesuta Oezila i Mario Gomeza.

Jednak zdaniem Kamila Glika, kłopoty kadrowe Niemców niekoniecznie muszą być dla biało-czerwonych dobrą wiadomością. Wydaje mi się, że to nie będzie problem dla naszych rywali. W 90 procentach taktyka tego zespołu pozostanie taka sama. Być może ci mniej znani zawodnicy sprawią nam więcej problemów, bo będą chcieli się pokazać i udowodnić trenerowi, że zasługują na grę w podstawowym składzie. Tam rywalizacja jest olbrzymia. Dlatego powinniśmy skupić się na sobie - podkreślił obrońca AC Torino.

W naszym zespole jest już pewna grupa osób, która od dłuższego czasu razem występuje. Oczywiście jesteśmy w jakimś stopniu zgrani, ale nie możemy zapominać, że zmiennicy w niemieckiej kadrze również prezentują bardzo wysoki poziom. Loew może wystawić dwa równorzędne zespoły - ocenił.

Według Glika, biało-czerwoni powinni od początku starać się zagrażać bramce Manuela Neuera. Nie możemy zostać na 16. metrze i skupiać się na obronie naszej bramki. Nie wolno nam czekać na cud. W każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo - zaznaczył.

Glik przekonywał, że perspektywa gry przeciwko aktualnym mistrzom świata go nie paraliżuje. Powinniśmy wyzwolić w sobie adrenalinę, ale w pozytywnym znaczeniu. Naszym celem powinna być chęć zrobienia czegoś historycznego. Mam nadzieję, że ten mecz rozpocznie naszą drogę w kierunku mistrzostw Europy i odbuduje naszą pozycję na międzynarodowej arenie. Lubię rozgrywać takie spotkania, bo one zapisują się w historii - ocenił. Faktycznie, wygrana w sobotę na Stadionie Narodowym byłaby wydarzeniem historycznym, bowiem biało-czerwonym jeszcze nigdy nie udało się pokonać reprezentacji Niemiec.

O wyniku sobotniego spotkania mogą, zdaniem Glika, zadecydować stałe fragmenty gry. Z pewnością stałe fragmenty gry w dzisiejszej piłce nożnej są poważnym elementem. Mamy kilku zawodników, którzy potrafią grać głową. Dlatego dużo czasu poświęcamy trenowaniu tego czynnika, bo możemy wykorzystać nasze warunki fizyczne - zaznaczył i zażartował: W związku z tym typuję nasze zwycięstwo 1:0 po mojej bramce.

Obecnie sztab szkoleniowy reprezentacji Polski wskazuje swoim podopiecznym słabe strony zespołu Joachima Loewa. Na mundialu w Brazylii mecze z Algierią i Ghaną pokazały, że niemiecki zespół ma jakieś mankamenty. Te spotkania kosztowały naszych zachodnich sąsiadów wiele wysiłku i powinniśmy wyciągnąć wnioski z tych meczów - podkreślił Glik.

Wiadomo, że nie jesteśmy faworytem tego meczu, bo Loew dysponuje 30-40 zawodnikami na wyrównanym, wysokim poziomie. Nie powinniśmy jednak o tym myśleć. Jeżeli na boisku damy z siebie wszystko, to nawet mimo niekorzystnego wyniku będziemy mogli spojrzeć sobie w twarz i skupić się na kolejnym meczu - podsumował.

Mecz reprezentacji Polski i Niemiec na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpocznie się w sobotę o 20:45. Trzy dni później, na tym samym obiekcie, biało-czerwoni zmierzą się ze Szkotami.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Asystent Adama Nawałki: Pracujemy mocno nad stałymi fragmentami gry

Kamil Grosicki: Mecz z Niemcami może być przełomowy

Joachim Loew ostrzega: Polacy najgroźniejszym rywalem w grupie


(edbie)