Przed finałem piłkarskiej Ligi Mistrzów między FC Barcelona i Juventusem Turyn kibice obu drużyn opanowali śródmieście Berlina. Na Breitscheidplatz w zachodniej części miasta rządzą zwolennicy hiszpańskiego klubu. Alexanderplatz na wschodzie należy do Włochów.

Plac Breitscheidplatz pomiędzy zabytkowym kościołem Gedaechniskirche a pamiętającym latach 70. domem towarowym Europa-Center mieni się żółto-czerwonymi i niebiesko-czerwonymi barwami. Kilka tysięcy fanów katalońskiego klubu ochrypłymi od kilkugodzinnych śpiewów głosami skanduje "Barca, Barca" do rytmu wybijanego przez dobosza. Nad tłumem powiewa las klubowych flag z godłem FC Barcelona.

Pytanie "Kto wygra?" uważane jest w tym towarzystwie za w najlepszym razie duży nietakt, może też spotkać się z ostrą ripostą. Rozniesiemy Włochów - mówi z groźną miną kibic ubrany w koszulkę z napisem "Messi" na plecach. Jego towarzyszka, pociągając spory łyk piwa z butelki, potakuje. Stara Dama nie ma szans; pogonimy Juventus - zapewnia. Sporo Hiszpanów spędza ostatnie chwile przed meczem przy piwie w pobliskich knajpkach. Oszczędzamy struny głosowe na mecz - tłumaczy mieszkaniec Barcelony.

Pobliska stacja szybkiej kolei miejskiej (S-Bahn) ZOO też została opanowana przez Hiszpanów. Od Stadionu Olimpijskiego, gdzie wieczorem rozpocznie się mecz, dzieli ich zaledwie kilkanaście minut. Jednak nie wszyscy mają bilety. Co rusz widać kibiców z nosem zwieszonym na kwintę i kartką w ręku "I need ticket", jednak chętnych do sprzedaży brak.

Berlińska policja zmobilizowała duże siły, by zapewnić bezpieczeństwo kibicom. Na razie przygląda się z pewnej odległości śpiewom Hiszpanów. Jednak próba wykorzystania na dworcu ZOO automatu biletowego jako perkusji spotkała się z wyraźną dezaprobatą stróżów prawa. Napomniany ograniczył się znów do pohukiwania "Barca, Barca", rezygnując z wybijania rytmu. Nieliczni w tej okolicy kibice Juventusu w czarno-białych koszulkach przemykają lękliwie pomiędzy gromadami Katalończyków, jednak ich obawy są - przynajmniej na razie - nieuzasadnione. Nikt ich nie zaczepia.

Nastroje łagodzą być może sprzedawane przed dworcem szale z napisami i barwami obu klubów.

Kibice Juventusu wybrali na punkt zborny Alexanderplatz we wschodniej części stolicy Niemiec. Tu także odbywają się chóralne śpiewy, przeplatane okrzykami "Juve, Juve". Uczestników jest chyba trochę mniej, ale nastroje równie gorące.

Wielu fanów wybrało się do strefy kibica pod Bramą Brandenburską, która jednak pod wieczór zaczęła się wyludniać. Wbrew tradycji, finał nie będzie transmitowany na ekranach rozstawionych w strefie kibica. Jak twierdzą władze, taką decyzję podjęto ze względu na zagrożenie terroryzmem.

(mal)