Koszykarze Phoenix Suns przegrali wyjazdowe spotkanie z Milwaukee Bucks 99:108. Była to dwudziesta czwarta porażka "Słońc" w tym sezonie. Marcin Gortat zdobył dla zespołu z Arizony 16 punktów i miał 14 zbiórek. Było to trzynaste double-double Polaka w tym sezonie.

Marcin Gortat rozpoczął mecz znakomicie. Już w pierwszej kwarcie, wygranej 33:26 przez zespołowo grających i skutecznych (64 procent celności w tym okresie) Suns, zdobył na różne sposoby 10 punktów, myląc się tylko przy jednym rzucie. Na początku drugiej rezerwowi z Arizony stracili całą przewagę, ale gdy w połowie tej części gry, przy prowadzeniu "Kozłów" 42:39, wrócił na parkiet wraz z pozostałymi zawodnikami pierwszej piątki, jego drużyna schodziła do szatni przy korzystnym dla siebie wyniku 56:50.

Do przerwy polski środkowy był najlepszym strzelcem zespołu - zdobył 14 punktów, trafiając sześć z siedmiu rzutów z gry, m.in. przytomnymi dobitkami.

W drugiej połowie powtórzyła się sytuacja z wielu poprzednich spotkań Suns. Drużyna nie grała już tak zespołowo,jak na początku meczu. Jej zawodnikom brakowało cierpliwości i konsekwencji w szukaniu najdogodniejszej pozycji do rzutu, zbyt często decydowali się na szybkie, ale nieskuteczne, kończenie akcji. Nie potrafili przeciwstawić się rzutom rywali z dalszej odległości, popełniali straty (16 w meczu wobec 12 przeciwnika).

Gortat, który w pierwszym fragmencie gry po przerwie dał sobie wyrwać piłkę, a potem dwukrotnie spudłował, otrzymywał mniej podań, a sam także rzadziej decydował się na rzuty. Mógł go zdeprymować spektakularny blok, jakim powstrzymał go Sanders. Chwilę potem jednak rzutem z półdystansu zdobył swoje jedyne po przerwie punkty i na 7.43 min. przed końcem trzeciej kwarty Suns prowadzili 66:58.

Wtedy nastąpił kluczowy dla losów meczu zryw gospodarzy i trzy minuty niemocy gości. Bucks, trafiając m.in. trzykrotnie z dystansu, zdobyli 13 punktów, nie tracąc żadnego, wyszli na prowadzenie 71:66 i już w tym meczu nie przegrywali. W całym spotkaniu trafili 9 z 17 rzutów za trzy punkty (Suns - 4 z 20).

Ostatnia kwarta zaczynała się przy prowadzeniu "Kozłów" 80:76, ale po czterech minutach, znów podczas obecności rezerwowych Phoenix na parkiecie, powiększyli je do 90:79. Goście zdołali jeszcze zmniejszy straty do czterech punktów (91:95), ale rywale, mający pod koszem odstraszającego blokami Sandersa, nie pozwolili sobie odebrać zwycięstwa.

Koszykarzy Milwaukee poprowadził w tym spotkaniu asystent Jim Boylan. Wcześniej z pracy zrezygnował trener Scott Skiles, który po czterech sezonach pracy postanowił odejść z zespołu. Boylan ma go zastąpić do końca sezonu. Początek miał niezwykle udany, bo wcześniej "Kozły" zanotowały cztery porażki z rzędu. Piątej udało się uniknąć. Dla Suns była to dziesiąta kolejna porażka na wyjeździe - tak złej passy "Słońca" nie miały od 1985 roku.

Suns z bilansem 12 zwycięstw i 24 porażek zajmują przedostatnie, 14. miejsce w Konferencji Zachodniej. Już w środę zagrają w Bostonie z Celtics, a kolejne wyjazdowe mecze rozegrają również dzień po dniu: z Brooklyn Nets w piątek i z Chicago Bulls w sobotę.