Kulomiot Michał Haratyk i sprinterka Ewa Swoboda spisali się najlepiej z reprezentantów gospodarzy w lekkoatletycznym mityngu Orlen Cup w Łodzi. Polak pchnął kulę na odległość 21,83, co jest drugim wynikiem na świecie w tym sezonie.

Zawody w Łodzi był pierwszym występem reprezentantów kraju w Polsce w tym sezonie halowym. Start w Atlas Arenie był też dla nich jedną z ostatnich szans na zdobycie kwalifikacji na Halowe Mistrzostwa Europy. Najważniejsza w tym roku impreza pod dachem odbędzie się już za trzy tygodnie w Toruniu (5-7 marca).

W Łodzi dobrą formę potwierdził Haratyk, który już wcześniej wypełnił minimum PZLA na HME. Zwyciężył z wynikiem 21,83, co jest jego najlepszym osiągnięciem w hali i drugim wynikiem w tym sezonie na świecie. W tym roku dalej kulę pchał jedynie halowy mistrz świata Amerykanin Ryan Crouser (22,82).

"Nie spodziewałem się tak dalekiego pchnięcia, ale wszystko dobrze się ułożyło. Nie czuję, że dałem z siebie wszystko. Jeszcze mam rezerwy" - ocenił 28-letni zawodnik.

Za Haratykiem uplasowali się Norweg Marcus Thomsen - 20,51 i Konrad Bukowiecki - 20,32. Ten wynik nie dał jednak Polakowi kwalifikacji na HME.

Dobrze sezon rozpoczęła Swoboda. Najlepsza polska sprinterka w swoim pierwszym starcie triumfowała na 60 m. Wynikiem 7.22 zapewniła sobie udział w europejskim czempionacie. Polka finiszowała przed reprezentantkami USA i Finlandii.

Mimo zwycięstwa Swoboda nie była jednak zadowolona ze swojego biegu. Jak przyznała, celowała w 7.10-7.15. "To nie było do końca dobre otwarcie sezonu. Liczyłam, że będzie szybciej, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Pracuję ciężko od października i mam nadzieję, że to w końcu zaprocentuje" - zaznaczyła 23-letnia sprinterka.


Dobrze spisała się też inaugurująca sezon Karolina Kołeczek, która z rekordem życiowym 8.01 była druga w biegu na 60 m przez płotki. Ten wynik dał jej przepustkę na HME. Szybsza od Polki była jedynie Amerykanka Christina Manning.

W konkursie skoku o tyczce ponownie bezkonkurencyjny w Orlen Cup okazał się dwukrotny mistrz świata Sam Kendricks. Amerykanin zwyciężył z wynikiem 5,86. Tyle samo skoczył reprezentant Filipin Ernest-John Obiena. Najlepszy z biało-czerwonych Piotr Lisek był czwarty - 5,72. Polak już wcześniej osiągnął minimum na HME. W Łodzi nie udało się to Robertowi Soberze - 5,60 i Pawłowi Wojciechowskiemu - 5,40, dla którego był to pierwszy występ w tym roku.


Nieudany był też początek sezonu dla Kamili Lićwinko, która w konkursie skoku wzwyż osiągnęła tylko 1,84, daleko od kwalifikacji do Torunia (1,96). Zwyciężyła pewnie z wynikiem 1,94 medalistka mistrzostw świata i Europy Alessia Trost z Włoch.

"Jestem bardzo rozczarowana. Podchodziłam do tego konkursu, jak do zawodów ostatniej szansy, bo zostały mi dwa starty na wykonanie minimum. Czułam się naprawdę dobrze, ale trochę się rozkojarzyłam na próbie na 1,88. Dlatego postanowiłam przenieść poprzeczkę na 1,91. Walczyłam, ale to jeszcze nie dziś" - powiedziała rekordzistka Polski.

W biegu na 60 m przez płotki najlepiej z reprezentantów Polski pobiegł 21-letni Krzysztof Kiljan, który z wynikiem 7.73 był trzeci, przed Damianem Czykierem (7.73) i Arturem Nogą (7.75). Wszyscy już wcześniej zapewnili sobie start w Toruniu.

W biegach mężczyzn na 60 m i 60 m przez płotki bezkonkurencyjni byli Amerykanie Mike Rodgers i Jarret Eaton.

Ze względu na trwającą epidemię zawody odbyły się bez udziału publiczności.

Polscy lekkoatleci w kolejnym mityngu w kraju będą rywalizować w środę w Toruniu w zaliczanym do cyklu IAAF World Indoor Tour Copernicus Cup.