Kamil Majchrzak wrócił do treningów. Polski tenisista może już trenować na otwartych kortach, ale w ścisłym reżimie sanitarnym. Majchrzak rozpoczął przygotowania do restartu sezonu, choć ten ruszy na razie tylko w Polsce. O treningach w czasach pandemii i o powrocie do rywalizacji sportowej z Kamilem Majchrzakiem rozmawiał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Tenis przoduje w odmrażaniu sportu, więc wreszcie można wejść na kort.

Kamil Majchrzak: Bardzo się z tego cieszę, bo tenis odmrażany jest w tym pierwszym etapie. Mamy już możliwość trenowania na odkrytych kortach. To dla mnie fantastyczna wiadomość, ponieważ wcześniej - zgodnie z zaleceniami - trenowałem w domu. To wyjście z izolacji w moim życiu trochę przyspieszyło i dzięki temu mam szansę znów trenować i przygotowywać się.

Jak wyglądały twoje treningi w domu i jak wyglądają teraz na korcie w reżimie sanitarnym?

W domu ćwiczyłem z gumami, z małym sprzętem czy z obciążeniem własnego ciała. Nie miałem zbyt dużo miejsca, więc był to trening bardziej podtrzymujący. Na dworze nie jest łatwo. Musimy być w reżimie. Mamy żele do dezynfekcji rąk. Staramy się nie zbliżać do siebie i nie brać tych samych piłek. W tenisie jest to na szczęście możliwe. Kort jest duży i jest nas tylko dwójka. Nie ma z tym problemu. Przed i po zajęciach wszystko jest odkażane. Pilnujemy tego reżimu sanitarnego.

Autorem odmrażania sportu jest też twój trener, który rozmawiał z minister sportu.

Trener wraz z prezesem Polskiego Związku Tenisowego bardzo przyczynili się do przyspieszenia odmrożenia tenisa. Cieszę się, że zadziałali na plus dla wszystkich tenisistów, także dla tenisa amatorskiego. To bardzo słuszny krok i cieszę się, że do tego doszło.

Piotr Sierzputowski - trener Igi Świątek - zwrócił uwagę na ważną rzecz. Wielu zawodników i wiele zawodniczek nie wie, kiedy w kalendarzu pojawi się pierwszy start. To utrudnia zaplanowanie przygotowań. Jak to wygląda u ciebie? Nad czym teraz pracujesz?

To jest faktycznie najtrudniejsze, że nie za bardzo mamy do czego się przygotowywać - jeśli chodzi o tenis światowy. Rozgrywki na świecie zawieszone są na razie do 13 lipca. Natomiast Polski Związek Tenisowy opublikował kalendarz turniejów. Pierwszy z nich będzie rozgrywany już 17 czerwca. Pierwszy raz od kilku lat będę się przygotowywał do tego, żeby zagrać w Polsce kilka turniejów. W tym roku rozegrałem tak naprawdę jeden mecz, bo na początku sezonu byłem kontuzjowany. Cieszę się, że będę miał okazję najpierw pograć w Polsce i przygotować się do gry na świecie. Natomiast kiedy odmrożą tenis? To będzie bardzo trudna decyzja. Cały świat będzie musiał na to zezwolić, a nie tylko np. pojedyncze kontynenty. Nie może być tak, że Polaka wpuszczą do Włoch, a zawodnika z Ameryki już nie. Na razie mamy przed sobą pierwsze grania. To są pierwsze kontakty z piłką, znów zaprzyjaźniamy się z rakietą tak, by piłka nas słuchała. Trenujemy spokojnie i wraz z następnymi informacjami będziemy ściślej określać plan.

Długo trzeba ponownie zaprzyjaźniać się z rakietą?

Same tenisowe ruchy nam zostają, bo już tyle razy to ćwiczyliśmy, że ruchów już nie zapomnimy. Powrót jest kwestią kilku dni. Trudniej będzie fizycznie. Żaden wysiłek nie zastąpi wysiłku tenisowego. Tutaj trzeba będzie się odbudować. Po czasie trzeba będzie ponownie przyzwyczaić się do rywalizacji. Nasz sezon zawsze trwa jedenaście miesięcy, a już teraz jesteśmy wyłączeni na cztery miesiące. To będzie na pewno ciekawa sytuacja dla wszystkich i każdy będzie musiał się w niej odnaleźć.

Brakuje ci tej rywalizacji i pracy w warunkach stresowych?

Zdecydowanie tak. Brakuje mi nie tylko rywalizacji, ale też ciągłego podróżowania, zmian miejsca, klimatu, stref czasowych. Z takiego trybu życia musiałem się przestawić na stacjonarny tryb. Nie ma innego wyjścia i musiałem się dostosować. Bardzo tęsknię za tamtym życiem i mam nadzieję, że sytuacja na świecie unormuje się jak najszybciej i będzie można wrócić do normalnego uprawiania tenisa.

Wspomniałeś o kontuzji. Miałeś problemy z miednicą. Jak teraz jest z twoim zdrowiem?

Od jakiegoś czasu mogę normalnie wchodzić w trening fizyczny. Jeszcze nie na pełnych obciążeniach. Mogłem już wprowadzać ciało do wysiłku. Z każdym dniem i tygodniem dodaję coraz więcej.

W Niemczech i na Florydzie w USA mają miejsce turnieje pokazowe, które są rozgrywane bez udziału publiczności. To dobry krok do pokazania, że w tenisa można grać?

Wydaje mi się, że tak. Biorąc pod uwagę też to, co robi nasz związek - gra będzie możliwa. Dopiero w czerwcu, no ale takie są uzgodnienia i o tym decydują ludzie, którzy po prostu więcej wiedzą.

Czy brak startów przekłada się na twoją sytuację finansową?

Mam to szczęście, że mam wsparcie Lotosu, Polskiego Związku Tenisowego oraz Uniwersytetu Łódzkiego oraz ministerialnego programu Team 100. Jestem zabezpieczony. Pomimo tego, że nie zarabiam od pół roku, to w dalszym ciągu ze spokojem patrzę w przyszłość. W tenisie jest jednak ten problem, że zawodnicy nie mają sponsorów, a wszystko kosztuje. Może być tak, że wiele karier na świecie będzie zawieszonych, jeśli nie otrzymają pomocy.

Pomysł na pomoc jest. Tenisiści z topu zaproponowali stworzenie specjalnego funduszu, który miałby wesprzeć dużo niżej notowanych tenisistów. Przeciwnikiem takiego pomysłu jest np. Dominic Thiem. A co ty o tym sądzisz?

Uważam, że to właściwa droga, bo to może uratować wiele cennych karier i być może przyszłych mistrzów i liderów rankingu. To wszystko musi być rozwiązane z głową. Z tego co wiem, wciąż trwają dywagacje na ten temat. Natomiast idea według mnie jest jak najbardziej słuszna.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Piotr Lisek: W Spale zawsze czuję się komfortowo