Polscy siatkarze pokonali Argentynę 3:1 (22:25, 25:17, 25:20, 25:21) w rewanżowym meczu czwartej kolejki Ligi Światowej w Hali Stulecia we Wrocławiu. Dzień wcześniej padł taki sam wynik.

Polska: Daniel Pliński (12), Paweł Zagumny (3), Bartosz Kurek (19), Jakub Jarosz (13), Patryk Czarnowski (7), Michał Bąkiewicz (4) i Piotr Gacek (libero) oraz Mariusz Wlazły (4), Grzegorz Łomacz, Michał Ruciak (6), Karol Kłos.

Argentyna: Gabriel Arroyo (8), Javier Filardi (5), Martin Costa Blanco (9), Nicolas Uriarte (1), Rodrigo Quiroga (16), Federico Pereyra (5) i Pablo Meana (libero) oraz Lucas Chavez (10), Giani Gaston (4), Demian Gonzalez.

Na trybunach Hali Stulecia we Wrocławiu jeszcze przed spotkaniem można było słyszeć komentarze, że to będzie szybkie zwycięstwo Polaków, bo argentyńscy siatkarze spieszyć się będą na mecz Argentyna - Meksyk w 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata w RPA (godz. 20.30).

Trener Daniel Castellani postanowił po raz pierwszy w tegorocznych rozgrywkach LŚ w wyjściowej szóstce postawić na środkowego Daniela Plińskiego, rozgrywającego Pawła Zagumnego i przyjmującego Michała Bąkiewicza. Oni po 5-tygodniowej przerwie w grze nie zaprezentowali jednak "urlopowej" formy i na parkiecie odgrywali pierwsze skrzypce.

Polscy siatkarze wyszli jednak na parkiet rozluźnieni i pewni swego. I szybko zostali za to ukarani. Pierwszy set w każdym niemal elemencie gry należał do Argentyńczyków. Znakomicie w ataku i bloku prezentował się kapitan Rodrigo Quiroga. Polacy po kilku nieudanych zagraniach wielokrotnie doprowadzali później do remisu, ale ostatecznie przegrali 22:25.

Kolejne partie to już popisowa gra biało-czerwonych. Pliński udowodnił, że nie przez przypadek Castellani powtarza, że to właśnie on jest numerem jeden na środku. Znakomicie radził sobie w bloku, a Zagumny chętnie rozgrywał piłkę do niego. "Plina" nie marnował okazji, a Argentyńczycy tylko kiwali głowami. Drugi set zakończył się zwycięstwem mistrzów Europy 25:17.

Trzecia i czwarta partia tylko potwierdziła dominację Polaków nad zespołem Webera. W ataku błyszczał Bartosz Kurek, a zagrywką straszył Michał Bąkiewicz, zastąpiony później przez Michała Ruciaka. Na parkiecie pojawił się także Mariusz Wlazły, ale atakującemu PGE Skry Bełchatów jeszcze daleko do optymalnej formy. Sety zakończyły się odpowiednio 25:20 i 25:21, a całe spotkanie 3:1.

Dzięki dwóm zwycięstwom podopieczni Daniela Castellaniego wyprzedzili w tabeli grupy D Niemcy i zajmują drugie miejsce. Prowadzi Kuba, która w ośmiu spotkaniach poniosła jedną porażkę - z Polską w Hawanie.

Za tydzień biało-czerwoni zmierzą się w Łodzi z Kubańczykami, a 8 i 9 lipca spotkają się w Katowicach z Niemcami.