Polska zdecydowanie wygrała drużynowy konkurs Letniej Grand Prix w skokach narciarskich w Wiśle. Podopieczni trenera Michala Dolezala zgromadzili 1094,1 pkt i drugich Słoweńców wyprzedzili aż o 58,4. Trzecie miejsce zajęła Norwegia.

To było bezdyskusyjne zwycięstwo. Polacy objęli prowadzenie już po pierwszym skoku Piotra Żyły i nie oddali go do końca zawodów. Świetnie spisali się Dawid Kubacki i Kamil Stoch, presję wytrzymał również Aleksander Zniszczoł. Zawodnik z kadry B nieoczekiwanie dostał szansę w konkursie drużynowym i nie dał plamy, dzielnie wspierając kolegów.

Polacy wygrali LGP na skoczni im. Adama Małysza po raz trzeci z rzędu. Za ich plecami trwała jednak wyrównana walka o pozostałe miejsca na podium. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niej Słoweńcy, zajmując drugą pozycję nawet mimo podpartego skoku Petera Prevca.

Trzecie miejsce zajęli Norwegowie. Na podium nie zmieścili się Niemcy, których od tego sezonu prowadzi były trener reprezentacji Polski Stefan Horngacher. Jego nowi podopieczni przegrali walkę o trzecie miejsce o 0,7 pkt.

Pierwszą serię rozpoczął skokiem na 113 m Fin Niko Kytosaho. Rosjanin Michaił Maksimoczkin wylądował dokładnie w tym samym miejscu. Zdecydowanie lepiej spisał się Czech Viktor Polaszek, który skoczył 128 m. Szwajcar Andreas Schuler też dołączył do grona 113-metrowców. Tilen Bartol wylądował na 129,5 potwierdzając aspiracje Słoweńców do triumfu w konkursie. Słowenia o cztery punkty wyprzedzała Czechy.

O pięć metrów słabszy od Bartola okazał się Norweg Johann Andre Forfang. Nie zaszalał Austriak Gregor Schlierenzauer, lądując na 122,5 m. 22-letni Japończyk Naoki Nakamura doleciał do 120 m. Niemcy zaczęli od skoku Karla Geigera na 124 m. A Polacy? Piotr Żyła nie zawiódł własnej publiczności i skoczył 128 m. Po pierwszej kolejce Polska prowadziła o punkt przed Słowenią i cztery przed Czechami.

Tomasz Vanczura mocno zepsuł Czechom wynik, skacząc w drugiej kolejce tylko 104 m. Po skoku Anże Laniszka na 121,5 m na prowadzenie wyszła Słowenia. Robin Pedersen na tyle poprawił sytuację Norwegów, lądując na 121,5 m, że wskoczyli oni przed Czechów. Tylko 115 m skoczył Austriak Clemens Aigner. Za to Keiichi Sato wylądował aż na 127 m i Japonia wskoczyła na drugie miejsce za Austrią. Niemiec Constantin Schmid doleciał do 122 m. Nie zawiódł zaufania trenera Doleżala Aleksander Zniszczoł, który skoczył 125,5 m. Po drugiej kolejce Polska powiększyła przewagę nad Słowenią do 4,3 pkt. Na trzecim miejscu wspólnie Japonia i Norwegia.

Słynny Peter Prevc daleki jest od życiowej formy. W trzeciej kolejce do dorobku Słoweńców dołożył skok na 120 m. Za to młody Norweg Marius Lindvik pofrunął o siedem metrów dalej i Norwegia o cztery punkty wyprzedzała Słowenię. Austriak Daniel Huber skoczył 122 m, a pięknym lotem na 128,5 m popisał się Junshiro Kobayashi. Japonia objęła prowadzenie. Niemiec Stephan Leyhe skoczył 123,5 m. Kamil Stochprzy owacji publiczności doleciał do 128,5 m. Po trzech kolejkach Polska wciąż liderowała, o 15,7 pkt przed Japonią. Trzecia była Norwegia.

Na początku czwartej kolejki petardę "odpalił" Jewgienij Klimow. Rosjanin poszybował aż na 133 m, zapewniając swojej drużynie awans do serii finałowej. Świetnie spisujący się w Wiśle Słoweniec Timi Zajc skoczył 128 m. O cztery metry bliżej wylądował Norweg Daniel Andre Tande. Austriak Stefan Kraft skoczył 123,5 m. Nieco zawiódł Japończyków Yukiya Sato, lądując na 118,5 m. Niemiec Markus Eisenbichler doleciał do 128 m.

Pierwszą serię efektownie zakończył Dawid Kubacki! Nasz mistrz świata skoczył 131,5 m. Na półmetku rywalizacji Polska prowadziła z przewagą 26,8 pkt nad Słowenią i 29,8 pkt nad Norwegią. Dalej: Niemcy, Japonia, Austria, Rosja i Czechy. Poza finałem Szwajcaria i Finlandia.

Drugą serię skokiem na 113,5 m rozpoczął Maksim Maksimoczkin. Z niezłej strony pokazał się reprezentant walczącej o wysokie miejsce Słowenii - Tilen Bartol poszybował na odległość 126,5 m. Tyle że skaczący po nim Forfang wylądował dalej i Norwegowie wyprzedzili dotychczasowych wiceliderów konkursu. W drugiej próbie aż o osiem metrów poprawił się Nakamura, notując skok na 128 m.

Wyczyn Japończyka powtórzył Geiger. Najdalej pofrunął jednak Żyła - Polak jako jedyny doleciał do granicy 130 m. Po pięciu kolejkach Polska powiększyła przewagę nad wiceliderem do 34,2 pkt. Druga była Norwegia, trzecia Słowenia.

W szóstej kolejce poprawił się Laniszek, który wylądował na 126 m. Słoweńcom udało się przeskoczyć Norwegów - skorzystali z kiepsko wylądowanego skoku Pedersena, który osiągnął 126,5 m. Świetnie spisał się Keichii Sato, osiągając 129 m. Nie do końca zadowolony był za to trener Niemców Stefan Horngacher - Schmid skoczył 123,5 m. Zniszczoł skoczył o metr dalej i Polska utrzymała prowadzenie po szóstej kolejce - jej przewaga nad drugą Słowenią wynosiła 35,8 pkt. Trzecia Norwegia, czwarte Niemcy i piąta Japonia czaiły się tuż za plecami Słoweńców.

Duże problemy po lądowaniu w przedostatniej kolejce konkursu miał Prevc. Słoweniec skoczył 128 m, ale podparł skok. Wykorzystali to Norwegowie, a konkretnie Lindvik, który zanotował 129 m. Nieco przebudzili się słabo spisujący się w sobotę Austriacy - Huber skoczył 127,5 m. Metr dalej poszybował Junshiro Kobayashi, dzięki czemu Japończycy wyprzedzili Słoweńców i Niemców.

Szans rywalom nie dał jednak Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski popisał się fantastycznym lotem na 134,5 m. Przed startem ostatniej grupy Polska miała aż o 50 pkt więcej niż druga Norwegia. Podium zamykała Japonia.

Po świetnym skoku Stocha sędziowie obniżyli rozbieg aż o trzy belki. Mimo to Klimow też skoczył wyśmienicie, osiągając 132 m. 129 m Zajca dało Słoweńcom nadzieję na powrót na podium. Słabiej spisał się Eisenbichler, skacząc tylko 125 m. Ale po nim jeszcze gorzej wypadli Yukiya Sato - 117 m - i Tande - 121 m. Trener Alexander Stoeckl tylko się skrzywił, ale Norwegowie i tak zmieścili się na podium.

Wygraną Polski przypieczętował Kubacki. 128,5 m w dobrym stylu dało "Biało-Czerwonym" wygraną o 58,4 pkt przed Słowenią.Trzecie miejsce zajęła Norwegia.