3:3 zremisował Lech Poznań w spotkaniu z Juventusem Turyn. Wszystkie bramki dla polskiej drużyny zdobył Artjoms Rudnevs. Tym meczem piłkarze Lecha Poznań rozpoczęli rywalizację w fazie grupowej Ligi Europejskiej.

Juventus miał w pierwszych minutach spotkania optyczną przewagę. Stojący w bramce Kolejorza Krzysztof Kotorowski miał trochę pracy, ale nie skapitulował. Lechici nastawili się na kontry i to przyniosło efekt. Na prawie stronie piłkę przejął Peszko. Wbiegł w pole karne i został sfaulowany. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Piłkę ustawił sobie Artjom Rudnevs i pewnym strzałem pokonał Alexa Manningera.

Włosi od razu zaczęli stosować wyższy pressing, ale konsekwentna gra mistrzów Polski wystarczyła do utrzymania prowadzenia. W 23. minucie szansę na wyrównanie miał Juventus. Błąd w komunikacji pomiędzy obrońcami Lecha próbował wykorzystać Iaquinta, ale Kotorowski obronił. Włosi atakowali ze sporym animuszem. Często gościli w okolicach pola karnego Lechitów. W 27. minucie z wolnego uderzał Alessandro Del Piero. Na szczęście w mur. Przez chwilę powiało grozą - przecież każdy kibic piłki wie, jak potrafi uderzać włoski weteran.

Nie minęły trzy minuty a piłka ponownie trafiła do włoskiej bramki i ponownie po trafieniu Rudnevsa. Tym razem Łotysz najlepiej zachował się w zamieszaniu podbramkowym i strzelił do pustej bramki.

Juventus nadal atakował, ale w tym wszystkim brakowało pomysłu. Niestety tuż przed gwizdkiem sędziego Lech stracił gola. Z rzutu wolnego dośrodkował Del Piero, defensywa Kolejorza się pogubiła a gola zdobył Giorgio Chiellini.

Drugą połowę Kolejorz rozpoczął najgorzej jak mógł. Po rzucie rożnym z piłką minął się Kotorowski, a drugie trafienie zanotował Chiellini - nominalny środkowy obrońca. Po minucie Lech mógł wrócić na prowadzenie. Niestety strzał Peszki zza pola karnego był minimalnie niecelny. Kolejne minuty nie przyniosły zmian - na boisku nadal dzielił i rządził Juventus. Sporo kłopotu sprawiał grający na prawej stronie Krasić.

Wreszcie w 68. minucie na strzał z dystansu decyduje się Del Piero. Piłka ląduje w samym okienku - Kotorowski bez szans.

Trener Jacek Zieliński nie tracił nadziei na remis. Najpierw wpuścił na boisko Arturach Wichniarka, a później jeszcze Joela Tshibambmę i Jakuba Wilka. Lech miał zaatakować. Ustawienie zespołu zmieniło się na 4-3-3. Ofensywna gra przyniosła skutek. W doliczonym czasie gry remis zapewnił Rudnevs. Strzelił z dystansu, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. Nawet Del Piero nie powstydziłby się takiego uderzenia.