Mistrz świata Brytyjczyk Mark Cavendish z ekipy Sky wygrał piąty etap kolarskiego Giro d'Italia. Różową koszulkę lidera zachował jednak Litwin Ramunas Navardauskas (Garmin).

Cavendish otrząsnął się już po spektakularnym wypadku przed trzema dniami na finiszu ostatniego etapu w Danii. W czwartek znów pokazał wielką klasę, gładko odnosząc drugie od startu w Herning zwycięstwo. Próbował z nim walczyć tylko Australijczyk Matthew Goss, ale bez większego przekonania. Brytyjczyk był poza jego zasięgiem.

Kolarz z wyspy Man, choć ma dopiero 26 lat, wygrał już 32 etapy w trzech największych wyścigach: Tour de France, Giro d'Italia oraz Vuelta a Espana. We Włoszech startuje po raz czwarty, a triumfował tam łącznie w dziewięciu etapach.

Polacy delikatnie w górę

Czwartkowy etap Giro d'Italia, prowadzący wzdłuż wybrzeża Morza Adriatyckiego, długo stał pod znakiem ucieczki czterech mniej znanych kolarzy. Ostatni z nich, Włoch Alessandro De Marchi, został doścignięty 20 km przed metą.

Na finiszu peleton rozciągnął się i podzielił na dwie części. Polacy przyjechali w tej drugiej, tracąc do czołówki 5 sekund, ale też wszyscy nieznacznie przesunęli się w górę klasyfikacji. Najlepszy z nich - Michał Kwiatkowski - awansował z 17. na 15. miejsce.

Te kosmetyczne zmiany spowodowało wycofanie się kilku kolarzy, w tym niedawnego lidera Taylora Phinneya, mocno odczuwającego skutki kraksy w Danii. Amerykanin do Włoch przyleciał ze szwami założonymi na prawej kostce. Ogromnym wyzwaniem było dla niego już samo ukończenie środowej jazdy drużynowej na czas w Weronie.