Verva Warszawa Orlen Paliwa chce zorganizować jeden z turniejów siatkarskiej Ligi Mistrzów. Trwają rozmowy z federacją CEV. Klub natomiast wychodzi już na prostą po zakażeniach koronawirusem. Stołeczni pozyskali nawet nowego środkowego Michała Kozłowskiego. To nie pomyłka, bo doszło do zbieżności imion i nazwisk nowego zawodnika i dotychczasowego rozgrywającego Vervy. Młody środkowy zostanie wrzucony od razu na głęboką wodę, ale jak mówi dyrektor sportowy Vervy „najlepiej nauczyć się pływać na głębokiej wodzie”. Z Piotrem Gackiem rozmawiał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski RMF FM: Jak wygląda sytuacja zdrowotna w zespole?

Piotr Gacek: Byliśmy jedną z pierwszych drużyn, które złapały zakażenia. Od razu prawie 85 proc. zespołu zachorowało; łącznie z częścią sztabu. Ta pierwsza grupa bardzo łagodnie przeszła całą chorobę. Dotknęły nas także przypadki pojedyncze wśród osób, które w tamtym  momencie nie miały pozytywnych testów. Chodzi o Piotra Nowakowskiego, który wczoraj już mógł wrócić do treningów. Czekamy na zakończenie kwarantanny Artura Szalpuka, który jest kolejnym zdiagnozowanym przypadkiem.

Pozyskaliście nowego środkowego Michała Kozłowskiego. W drużynie jest już rozgrywający Michał Kozłowski. Jak zawodnicy będą rozróżniani w protokołach meczowych i chociażby na koszulkach?

To bardzo świeży temat. Środkowy Michał Kozłowski trenuje z nami już od jakiegoś czasu. To zawodnik z dużym potencjałem. Wypatrzyliśmy go, oceniliśmy i możemy z nim podpisać kontrakt. Ta umowa praktycznie już jest podpisana. Michał wystąpi w najbliższych spotkaniach. Jeszcze nie miał okazji zaprezentować się na boisku, ale myślę, że w najbliższych meczach trener da mu szansę pojawić się na jedną lub dwie piłki. Dla niego to ogromna szansa. To młody zawodnik, który będzie wrzucony na głęboką wodę. Zawsze jednak najlepiej nauczyć się szybko pływać na głębokiej wodzie. Uważam, że dla niego będzie to fajna szkoła. Jak będziemy protokolarnie rozróżniać obu zawodników? Na pewno znajdziemy rozwiązanie jeśli chodzi o koszulki czy tablicę wyników, gdzie przedstawiane są składy. Na ten moment różnią ich numery na koszulkach. Kreatywność pozostałych członków drużyny jest nieoceniona i na pewno znajdziemy pomysł na rozróżnienie zawodników od strony protokolarnej.

Pojawił się pomysł organizacji - wedle wymogów tzw. bańki - turnieju Ligi Mistrzów w Polsce. Na jakim jesteśmy etapie?

To na pewno etap dyskusji z federacją i etap przedstawiania ofert. W naszej grupie doszło do sytuacji, gdzie wszystkie cztery zespoły zainteresowane są organizacją turniejów. Federacja musi podjąć decyzję o sposobie wyłonienia organizatorów dwóch turniejów. Czekamy na oficjalne informacje. Każda z drużyn przedstawił swoją ofertę. Myślę, że wszystko jest mocno uzależnione od sytuacji pandemicznej i tego, co wydarzy się w kolejnych dniach. Może dojść do sytuacji, że wyłonieni zostaną gospodarze, poznamy daty turniejów, a daty mogą być ruchome. Sytuacja pandemiczna w Polsce rozwija się dynamicznie. Jeżeli turniej miałby zostać rozegrany w grudniu, to tak naprawdę dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co w tym grudniu będzie. Oby było już spokojnie.

Korzyść z organizacji turnieju to mecze w domu. Ale ważna jest też kwestia kosztów. Nie będzie kibiców i przychodów z biletów, więc zakładam, że klubu nie stać na pokrycie wszystkich kosztów turnieju?

Sprawa jest jasna. Jako organizator możemy przygotować event sportowy w postaci turnieju. Nie jesteśmy w stanie partycypować w całości kosztów. Zdajemy sobie sprawę, że Liga Mistrzów będzie rozegrana na sto procent bez kibiców. To nie podlega dyskusji. PLS nie jest tutaj bezpośrednią stroną, by pomagać w kosztach. Reprezentujemy ligę, a liga reprezentuje nas, ale stroną jesteśmy my. Wyobrażam sobie, że każdy z klubów grających w turnieju będzie partycypował w kosztach przelotu i zakwaterowania. Czyli będą to normalne koszty,  które zespoły poniosłyby, wyjeżdżając na mecze. Ze strony klubu, który nie będzie miał przychodów ze sprzedaży biletów czy gadżetów sprzedawanych stacjonarnie, byłby sens zapłacić za taki turniej, gdybyśmy chociaż mogli wyjść po nim na zero. Tu nie ma takiej możliwości. Na pewno federacja i inne drużyny myślą podobnie, więc w mojej ocenie temat jest rozstrzygnięty.

Na koniec sportowo, bo dziś przed wami starcie z Radomiem. Jakie oczekiwania?

Oczekiwania to zdobycz punktowa. Ostatni mecz z Gdańskiem, choć rozpoczął się po naszej myśli i można było ocenić, że przez dwa sety kontrolowaliśmy spotkanie, to zespół z Gdańska naprawdę postawił w kolejnych partiach trudne warunki. My popełniliśmy dużo błędów. Tej zdobyczy punktowej nie udało się pozostawić w Warszawie. Myślę, że z Radomiem będziemy chcieli powalczyć o to, by punkty zostały w Warszawie.

 

Opracowanie: