Dziś wieczorem Wisła Kraków zmierzy się z Polonią Warszawa. Ostatni mecz obu drużyn przed przerwą w rozgrywkach Ekstraklasy będzie walką o spokojną zimę. Dla trenera "Białej Gwiazdy" Kazimierza Moskala stawką meczu może być też zachowanie posady.

Moskal, który na stanowisku trenera zastąpił zwolnionego z Wisły Roberta Maaskanta, jest w trudnej sytuacji. Od początku mówiło się bowiem, że objęcie przez niego drużyny jest tylko rozwiązaniem tymczasowym. Władze klubu zapowiedziały, że trener utrzyma posadę tylko, jeśli drużyna zacznie wygrywać.

W Lidze Europejskiej ekipie z Krakowa udało się pokonać Odense, a jeśli dziś Wisła ogra Polonię, spędzi zimę na trzecim miejscu w tabeli. To byłaby ważna karta przetargowa dla Moskala w negocjacjach dotyczących przedłużenia umowy. Jeszcze niedawno mistrzowie Polski nie potrafili strzelić w lidze bramki i po trzech kolejnych porażkach spadli na 7. miejsce w tabeli. Pod wodzą Moskala Wiślacy wygrali we Wrocławiu ze Śląskiem, pokonali Widzew i nadal mają szanse (choć niewielkie) na awans do 1/16 Ligi Europejskiej.

Największym kłopotem trenera Wisły w meczu z Polonią będzie środek obrony. Z powodu kontuzji na boisku zabraknie Jaliensa, Chaveza i Czekaja. To oznacza, że najbliżej Pareiki zagrają Diaz i Jovanović, którzy w normalnych warunkach zajmują miejsce na boku defensywy. Pytanie, jak poradzi sobie z nimi Edgar Cani, który w ostatnim meczu "Czarnych Koszul" z Lechią Gdańsk zdobył trzy bramki i wydaje się, że na dobre wywalczy miejsce w pierwszej jedenastce Polonii.

Ciekawie zapowiada się także walka w środku pola. W tej formacji Moskal postawi najprawdopodobniej na Nuneza, Wilka i wracającego do formy Gargułę. Trener Polonii Jacek Zieliński powinien wystawić Jodłowca, Trałkę i Jeża. Dla "Czarnych Koszul" pojedynek z Wisłą to ważny mecz, bo po zwycięstwach nad Podbeskidziem i Lechią prezes klubu Józef Wojciechowski za pokonanie "Białej Gwiazdy" obiecał dodatkowe 100 tysięcy złotych.

Nie ulega wątpliwości, że najmniej korzystny dla obu drużyn byłby remis. Po pierwsze byłaby to szansa dla grupy pościgowej, czyli Ruchu, Lecha i Korony, a po drugie pozwoliłoby to jeszcze bardziej oderwać się prowadzącej dwójce, czyli Śląskowi i Legii. Wrocławianie zagrają w weekend z ŁKS-em, a warszawiacy z Cracovią.