Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków zdobyły po raz 23. mistrzostwo Polski. We własnej hali pokonały w piątym meczu finału play off obrońcę tytułu, CCC Polkowice 59:52 (19:10, 12:16, 15:14, 13:12) i wygrały rywalizację 3-2.

W wypełnionej po brzegi hali Wisły walka o 79. mistrzostwo Polski trwała od pierwszej do ostatniej minuty. Krakowianki miały więcej atutów i lepiej zagrały w czwartej, decydującej o końcowym wyniku kwarcie.   
 
Wisła sięgnęła po 23. tytuł mistrza Polski. Dla CCC to trzeci srebrny medal. Najlepszą koszykarką finału (MVP) została Justyna Żurowska, skrzydłowa Wisły.  

W zespole z Polkowic, obrońcy tytułu, zabrakło z powodu kontuzji kolana rosyjskiej rozgrywającej Waleriji Musiny. To sprawiło, że trenerzy Arkadiusz Rusin i Krzysztof Szewczyk mieli mniejsze pole manweru na obwodzie.  

Spotkanie lepiej rozpoczęły wiślaczki, które dzięki bardziej agresywnej defensywie oraz akcjom w ataku amerykańskiej rozgrywającej Allie Quigley wypracowały kilkupunktowe prowadzenie 8:0, 12:3.
 
Po pierwszej kwarcie wygranej przez gospodynie 19:10 druga była zdecydowanie bardziej wyrównana. Polkowiczanki ograniczyły poczynania w ataku krakowianek, a akcje ofensywne obrończyń tytułu były bardziej urozmaicone i płynne. Co prawda w 14. minucie Wisła uzyskała najwyższe prowadzenie w tej części - 28:14, ale drugie pięć minut należało do polkowiczanek.   
 
Po 20 minutach koszykarki CCC zmniejszyły przewagę rywalek do różnicy pięciu punktów (31:26). Wisła miała zdecydowaną przewagę pod koszami (wygrywała walkę pod tablicami 20:10), ale nie potrafiła jej w pełni wykorzystać.
 
Druga połowa była jeszcze bardziej zacięta. Wiślaczki szybko objęły prowadzenie 42:28, ale polkowiczanki jeszcze przed końcem trzeciej kwarty odrobiły straty. Największą zasługę miała w tym czarnogórska rozgrywająca CCC, była zawodniczka Wisły Jelene Skerovic. Trafiła dwukrotnie zza linii 6,75 m i CCC przegrywało tylko 40:44.
 
W ostatniej części walka toczyła się o każdą piłkę i centymetr parkietu. Zawodniczki obydwu ekip popełniały błędy wynikające i ze zmęczenia i wielkich emocji. Wiślaczki utrzymywały minimalną przewagę.   
 
Rywalki głównie po akcjach amerykańskiej środkowej Janel McCarville trzykrotnie zmniejszyły straty do różnicy trzech punktów (45:48, 48:51 i 52:55), ale nie były w stanie doprowadzić do remisu. Za trzy bezskutecznie próbowała rzucać Australijka Belinda Snell. Wiślaczki odpowiedziały punktami Żurowskiej i Quigley i po chwili mogły się wraz z kibicami cieszyć z sukcesu.

(mpw)