Włoskie gazety bardzo krytycznie oceniły występ grającego w Torino Kamila Glika we wczorajszych derbach Turynu z Juventusem (0:3). Reprezentant Polski dostał czerwoną kartkę i osłabił swój zespół już w pierwszej połowie. Jego faul na Emanuele Giaccherinim dziennikarze nazwali "atakiem szału".

Glik brutalnie zatrzymał rywala w 35. minucie i został odesłany do szatni jeszcze przy stanie 0:0. "La Repubblica" oceniła, że nigdy wyrzucenie zawodnika z boiska nie było tak zasłużone. "Jego napad szału faktycznie skazał Torino" - podkreślił rzymski dziennik.

Dziennik "Corriere della Sera" napisał z kolei o "kryminalnym ataku" na kostkę Giaccheriniego. "Czerwona kartka przekreśliła wszystko to, co dobrego dotychczas zrobił" - czytamy w meczowej relacji.

To nie pierwszy raz?

Gazeta przytoczyła też wypowiedzi klubowych kolegów polskiego obrońcy, według których podobne faule zdarzają mu się również w czasie treningów. Z kolei trener Torino Giampiero Ventura przyznał na łamach największej włoskiej gazety: "Co powiedziałem Glikowi? Jeżeli przejął piłkę, to faul nie zasługiwał na wyrzucenie z boiska. W przeciwnym razie - tak. W każdym razie lepiej byłoby, gdyby tego nie zrobił".

"La Gazzetta dello Sport" faul Kamila Glika podsumowała słowem: "szaleństwo". Zagranie określiła jako bardzo niebezpieczne. O "szaleństwie" 24-letniego Polaka napisała też "La Stampa".

Mecz zakończył się porażką drużyny Torino 0:3. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Strzelili je Claudio Marchisio, który dwukrotnie pokonał bramkarza gości i Sebastian Giovinco.

Szczęście i pech w reprezentacji

Glik od początku sezonu jest podstawowym obrońcą swojego zespołu. Zagrał w 14 spotkaniach Serie A i strzelił jednego gola. Ostatnio wywalczył sobie także miejsce w pierwszej jedenastce w kadrze biało-czerwonych. Najpierw został bohaterem po zdobyciu bramki w zremisowanym 1:1 meczu eliminacji mistrzostw świata z Anglią. Później miał jednak pecha strzelając gola samobójczego w przegranym 1:3 spotkaniu towarzyskim z Urugwajem.