Szpital w Nowym Targu wydał nowe oświadczenie w sprawie śmierci 33-letniej Doroty z Bochni, która w maju w piątym miesiącu ciąży trafiła do nowotarskiej placówki. "Była informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym" - stwierdzono w komunikacie szpitala.

Kobieta w piątym miesiącu ciąży zmarła w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu w nocy z 23 na 24 maja.

Nowe oświadczenie szpitala w Nowym Targu

Nowotarska placówka wydała nowe oświadczenie w związku ze śmiercią pacjentki.

"Dyrekcja i pracownicy szpitala składają wyrazy współczucia rodzinie i bliskim ciężarnej pacjentki, która zmarła w naszym szpitalu. Pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym" - napisano w komunikacie placówki.

"Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę wyjaśnić, o czym mówimy od samego początku. Prosimy też, by nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tej tragedii" - podkreślił szpital.

Dzisiaj mają zacząć się przesłuchania personelu medycznego ze szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła 33-letnia pacjentka w ciąży. Śledztwo w tej sprawie przejęła Prokuratura Regionalna w Katowicach. 

Prokuratura w Nowym Targu zdążyła już przesłuchać matkę i męża kobiety. Dokumenty z tych przesłuchań także już dotarły do Katowic. Nie ma natomiast oficjalnego protokołu po sekcji zwłok, która została już wykonana. Katowicka prokuratura czeka też na wyniki badań histopatologicznych.

Mąż 33-latki: Pielęgniarki kazały jej leżeć z nogami powyżej głowy

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" maż pani Doroty opowiadał, że żona trafiła do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu w nocy z 20 na 21 maja (niedziela). Byli akurat na Podhalu, u rodziny. Na co dzień mieszkają w miejscowości Proszówki koło Bochni w Małopolsce. 

Personel nie pozwalał nam dotykać brzucha, aby nie wywołać skurczów - opowiadał dziennikarce "GW". Pielęgniarki kazały jej leżeć z nogami powyżej głowy, bo twierdziły, że dzięki temu wody mogą napłynąć.

Jak zaznaczył, kobiecie nie pozwolono wstawać do toalety, a czuwająca przy niej mama musiała pytać pielęgniarki, czy córka może choć na chwilę usiąść, aby zjeść posiłek.

Protesty w wielu miastach i odpowiedź Kaczyńskiego

W środę w wielu miastach Polski, a także za granicą, odbyły się protesty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w związku ze śmiercią ciężarnej kobiety w szpitalu w Nowym Targu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński został zapytany przez dziennikarzy o protesty w kraju. W odpowiedzi polityk odniósł się do kwestii wniosku grupy posłów PiS do Trybunału Konstytucyjnego i związanego z nim wyroku TK z 2020 r., w którym Trybunał orzekł o niekonstytucyjności przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. 

Ani we wniosku, ani oczywiście w orzeczeniu Trybunału, bo oczywiście Trybunał jest związany wnioskiem, nie było ani słowa o sprawie zagrożenia życia i zdrowia kobiety. Tu się nic nie zmieniło - powiedział Kaczyński.

Takiej sprawy nie ma. Ona jest wymyślona przez propagandę; to jest część tej urojonej rzeczywistości - dodał prezes PiS.

Tragedia w szpitalu w Nowym Targu

33-letnia pacjentka zmarła w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu w nocy z 23 na 24 maja. Była w 5. miesiącu ciąży.

W oświadczeniu przesłanym do redakcji "Gazety Wyborczej" bliscy 33-latki pisali między innymi, że zgłosiła się ona do szpitala 21 maja w godzinach nocnych "z powodu przedwczesnego odpłynięcia wód płodowych, bez innych dolegliwości. W toku hospitalizacji nastąpiło obumarcie płodu. W dniu 24 maja 2023 roku personel medyczny stwierdził istotne pogorszenie stanu zdrowia, a następnie doszło do zgonu pacjentki".

Komunikat krótko po śmierci pacjentki wydał szpital. Jak przekazał w komunikacie dyrektor Marek Wierzba, szpital "jest otwarty na współpracę z wszelkimi organami, których celem jest wyjaśnienie okoliczności nagłego zgonu pacjentki". "Na bieżąco udzielane są wszelkie informacje i wyjaśnienia" - podano.

Jednocześnie o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego "narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przez personel szpitala" zawiadomiono policję. Śledztwo po zawiadomieniu rodziny wszczęła nowotarska prokuratura.

Bliscy zmarłej uważają, że za jej śmierć odpowiedzialni są lekarze. Dyrektor placówki Marek Wierzba te zarzuty odpiera.

Przyczyna zgonu podana przez biegłych, taka wstępna, to wstrząs septyczny, który doprowadził do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Biegli nie podają na chwilę obecną, co było powodem wstrząsu. Konieczne jest wykonanie szeregu kolejnych badań - mówił dziennikarzowi RMF FM Markowi Wiosło Leszek Karp, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.