Zmarł Juliusz Kulesza ps. Julek - artysta grafik, żołnierz AK i uczestnik Powstania Warszawskiego, autor książek o powstaniu - poinformowało w mediach społecznościowych Muzeum Powstania Warszawskiego. Miał 96 lat, był ostatnim żyjącym obrońcą reduty Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. „Żegnaj Przyjacielu” – napisali przedstawiciele warszawskiego muzeum.
Juliusz Kulesza urodził się 19 maja 1928 r. w Warszawie. Podczas okupacji był uczeniem tajnych kompletów gimnazjalnych i wieczorowej szkoły poligraficznej. W latach 1942-1944 pracował jako praktykant-rysownik w PWPW (ówczesna Staatsdruckerei).
W Armii Krajowej, do której należał, miał przydział do zgrupowania "Róg", dowodzonego przez mjr. Mieczysław Chyżyński ps. "Pełka". 2 sierpnia 1944 r. uczestniczył w opanowaniu kompleksu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Do 28 sierpnia wchodził w skład jego obrońców, po czym wycofał się na Nowe Miasto. Po upadku Starego Miasta wyszedł w grupie ludności cywilnej do obozu w Pruszkowie, skąd udało mu się uciec.
Dla mnie najważniejsze z samego Powstania, jako mojego doświadczenia życiowego, to nie są ani aspekty militarne, ani polityczne. To jest to, że człowiek w pewnych momentach potrafi się wznieść ponad siebie - mówił Juliusz Kulesza w wywiadzie dla Archiwum Historii Mówionej. W naturze ludzkiej jest instynkt samozachowawczy, w każdym człowieku. Prawa biologiczne mówią: "Uważaj, oszczędzaj się, nie wychylaj się. Ostrożnie przechodź jezdnię, bo cię tramwaj przejedzie i tak dalej". To że taka masa ludzi dobrowolnie, na ochotnika, zdając sobie sprawę, że mogą zginąć, poszła, to jest wielki pomnik w ogóle dla człowieka jako człowieka. Gdyby to nazwać jakimś rzeczownikiem. Co dla mnie najważniejsze było w Powstaniu? Bezinteresowność, bo człowiek w tak zwanym normalnym życiu kieruje się rozsądkiem - dodał.
Podczas zeszłorocznych obchodów 80. rocznicy zdobycia przez powstańców warszawskich Reduty PWPW Juliusz Kulesza mówił, że słyszy nieraz, że jest bohaterem powstania, ale za bohatera siebie nie uważa.
Moją największą zasługą jest tylko to, że długo żyję. Bo ci bohaterowie waleczniejsi ode mnie, skutecznie walczący, już nie żyją - wskazał. Powstaniec przypomniał postać kaprala Romana Marchela "Roma", którego uważa za "wzór dowódcy i piękną postacią człowieka".
Takie wydarzenia jak Powstanie Warszawskie wydobywają z ludzi najlepsze cechy charakteru. Ludzie starają się wspiąć jak najwyżej. Entuzjazm żołnierzy i ludności cywilnej był wielki. Nawet ludzie z tzw. marginesu zgłaszali się do powstania, zamiast przesiedzieć w piwnicach, walczyli. W tych ludziach coś się budziło, coś w nich zagrało, że jednak poszli oni walczyć" - mówił. Tylko w czasie Powstania Warszawskiego czuliśmy się naprawdę wolni - powiedział.